Dwa tygodnie temu rząd wraz z PiS poinformował, że prawdopodobnym terminem wyborów prezydenckich będzie 28 czerwca 2020 roku. Podkreślano, że późniejszy termin miałby „oznaczać bezprezydencie” i „katastrofę państwa”. Obecna kadencja prezydenta Andrzeja Dudy upływa 6 sierpnia. Propozycję wyborów w ostatnią niedzielę czerwca miała poprzeć również Lewica.
Ustawa w tej sprawie nadal jest analizowana przez Senat, a z uwagi na wiele niejasności, prawdopodobnie szybko nie zostanie przyjęta.
W sprawie zabrał głos również prezydent Poznania, który uważa, że nie ma możliwości przeprowadzenia w sposób bezpieczny wyborów 28 czerwca. Jak wskazał, to czas egzaminów ósmoklasistów oraz matur, a zdecydowana większość komisji obwodowych znajduje się w szkołach.
Przeprowadzenie wyborów w tym czasie oznacza konieczność odpowiedniego zabezpieczenia miejsca w bardzo krótkim czasie. Głosowanie będzie się odbywać do późnych godziny wieczornych, a prace komisji na miejscu będą trwać jeszcze dłużej, szczególnie przy zachowywaniu reguł m.in. dystansu społecznego, regularnego wietrzenia pomieszczenia czy częstszych przerw dla osób pracujących w maseczkach. Tymczasem już w poniedziałek od rana sale i budynki szkolne muszą być przygotowane i odpowiednio odkażone i zabezpieczone do przeprowadzenia matur.
Jak wskazał prezydent Poznania „jako samorządowcy nie weźmiemy odpowiedzialności za organizację wyborów w tym terminie”.
Z proponowane terminu nie jest zadowolona również część poznaniaków z uwagi na fakt, że 28 czerwca jest dla mieszkańców stolicy Wielkopolski wyjątkowym dniem i wiąże się z uczczeniem pamięci wydarzeń z 1956 roku.
Tymczasem coraz częściej pojawiają się głosy, że rząd i partia rządząca będzie chciała jednak przesunąć termin z uwagi na spadek poparcia dla urzędującego prezydenta po ogłoszeniu chęci startu w wyborach przez Rafała Trzaskowskiego. Zdanie komentatorów, choć wcześniej PiS dążył do jak najszybszego przeprowadzenia wyborów z uwagi na ograniczenia związane z kampanią dla pozostałych kandydatów i dobre wyniki sondażowe Andrzeja Dudy, teraz będzie chciał wykorzystać możliwość przeprowadzenia dłuższej kampanii, by zatrzymać wzrost poparcia dla kandydata Platformy Obywatelskiej.