Do pierwszego zdarzenia doszło 13 września przed północą na terenie Smochowic. Kobieta po wyjściu z autobusu i idąc do domu w pewnym momencie zauważyła, że idzie za nią mężczyzna. Po chwili podbiegł on do niej, obezwładnił i próbował zabrać torebkę. W czasie szarpaniny, która powstała, napastnik stał za kobietą, przez co nie mogła zobaczyć jak wygląda. Ostatecznie mężczyzna wyrwał jej torebkę i uciekł. Poszkodowana po dotarciu do domu skontaktowała się z policją.
Godzinę później podobne zdarzenie miało miejsce na poznańskim Grunwaldzie. Kobieta została napadnięta, gdy wchodziła na klatkę schodową w bloku. W pewnym momencie podbiegł do niej mężczyzna, obezwładnił ją i zasłonił jej usta, a następnie kilkukrotnie uderzył. Gdy oddała mu swoją torebkę, zaczął przeglądać jej zawartość. Kobieta wykorzystała moment, by krzycząc wezwać pomoc.
Napastnik zaczął uciekać, a kobiecie pomógł świadek zdarzenia. Sprawca zniknął z pola widzenia, a kobieta zgłosiła sprawę na policję, przekazując rysopis mężczyzny.
Policjanci z Grunwaldu i Jeżyc połączyli sprawy ustalając, że szukają tej samej osoby. Z pomocą przy rozwiązywaniu sprawy przyszli także policjanci z Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu. Funkcjonariusze nie mieli dokładnego rysopisu, dlatego identyfikacja sprawcy była utrudniona.
Przeglądano zapisy z okolicznych monitoringów i zabezpieczono ślady w sprawie. Mundurowi podzielili się na grupy, spośród których część pracowała przy analizie śladów, a pozostali szukali mężczyzny w wytypowanych miejscach Poznania.
Kilka dni później, 17 września, patrolujący ulice policjanci z Grunwaldu zauważyli mężczyznę przypominającego poszukiwanego na podstawie opisu napastnika przez poszkodowane kobiety. Wygląd zgadzał się także z tym ustalonym na podstawie nagrań z monitoringu. Mężczyzna został więc zatrzymany i doprowadzony na komisariat.
Tam okazało się, że zatrzymany 33-latek to poszukiwany napastnik. Jak ustalono, 4 miesiące wcześniej zakończył karę pozbawienia wolności zasądzoną także za rozboje. Oznacza to, że teraz działał w warunkach multirecydywy.
Decyzją sądu został aresztowany na trzy miesiące. Za zarzucane mu przestępstwo grozi mu kara do 18 lat pozbawienia wolności.