Szczury i pluskwy czyli zwierzyniec na Młyńskiej. Tragiczne warunki sanitarne w Areszcie Śledczym w Poznaniu

Biegające szczury, plagi pluskiew i karygodne warunki sanitarne, tak, zdaniem osadzonych, wygląda codzienność w poznańskim Areszcie Śledczym. Zgoła odmiennego zdania jest Okręgowy Inspektorat Służby Więziennej w Poznaniu. Kto mówi prawdę, a kogo poniosła fantazja?

Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć?

Bardzo łatwo, wystarczy trafić do Aresztu Śledczego mieszczącego się przy ulicy Młyńskiej 1 lub Oddziału Zewnętrznego Aresztu Śledczego przy ulicy Nowosolskiej 37 w Poznaniu. A zwierzęta, wbrew pozorom, nie są wcale takie fantastyczne. To zwyczajne pluskwy i bardzo pospolite gryzonie. – Jeden z osadzonych dostarczył do mojej kancelarii słoik z martwymi pluskwami z Młyńskiej. Niestety zniszczyłam go w obawie przed tym robactwem – mówi, nie kryjąc obrzydzenia, Beata Jackowiak, mediator sądowy reprezentująca Biuro Społecznego Rzecznika Praw Obywatelskich oraz Kancelarię Sprawiedliwości Społecznej od lat walczy o prawa osadzonych. O pladze pluskiew opowiadają wszyscy moi rozmówcy.

“Przebywający w areszcie osadzeni są notorycznie gryzieni przez pluskwy. Jednak nie wszyscy to zgłaszają w obawie przez nieprzyjemnościami, jakich mogą potem doświadczyć ze strony funkcjonariuszy SW. Kiedy zgłosiłem się do lekarza z tymi pogryzieniami, to usłyszałem od pani doktor pytanie: Skąd ja wiem, że pogryzły mnie akurat pluskwy? Odpowiedziałem, że złapałem jedną i mogę jej pokazać. Lekarka nie chciała oglądać mojego trofeum, przepisała mi maść z wazeliną i kazała się tym smarować w razie kolejnych pogryzień”

opowiada jeden z byłych osadzonych (nazwisko znane Redakcji).

– 9 czerwca 2021 r. był moim pierwszym dniem pobytu w Areszcie Śledczym w Poznaniu, do którego trafiłem na czternaście dni. Umieszczono mnie w celi nr 209 w której było już siedmiu więźniów. Wszyscy w straszny sposób pogryzieni przez pluskwy. Byli cali popuchnięci od tych ugryzień. Mnie również pluskwy dopadły. Spędziłem w tej celi osiem dni, z tymi pluskwami, w zaduchu, ponieważ w celi nie było wentylacji i w straszmy smrodzie, który dochodzi z zepsutej toalety. Po ośmiu dniach przeniesiono mnie do celi nr 251. Była to forma przekupstwa, żebym nie składał skargi. Cela była większa, ale niestety pluskwy też tam były. Dwóch osadzonych, którzy razem ze mną tam przebywali, dostało zapalenia skóry od pogryzień. Jeden z nich (nazwisko znane Redakcji) miał ukąszenia na całym ciele, drugi (nazwisko znane Redakcji) był tak spuchnięty od ugryzień, że nie było widać jego oczu. Zabrano go do lekarza dopiero wtedy, gdy już nic nie widział z powodu opuchlizny. Zrobiono mu dwa zastrzyki w niedzielę, ale już następnego dnia, w poniedziałek, odmówiono pomocy, co skutkowało ponownym narostem opuchlizny, potwornym bólem i dyskomfortem. Pomimo wielu zgłoszeń nikt ze SW nic z tym nie robił. Dyrektor jednostki doskonale o tym wiedział, ale nie reagował, dając wręcz przyzwolenie na takie traktowanie osadzonych. Śmiał się tylko i przerzucał nas z celi do celi – opowiada Jacek Piotr Woźniak, dla którego 15 dni pobytu (przetrzymywano go bezprawnie o jeden dzień dłużej niż wskazywał wyrok) w poznańskim areszcie było niezwykle traumatycznym przeżyciem. 

Skąd taka plaga pluskiew? Zdaniem osadzonych pluskwy są wszędzie – Gnieżdżą się w ramach łóżek, w materacach, które na Młyńskiej są w skandalicznym wręcz stanie, w rozdawanych butach do pracy – mówi były osadzony (nazwisko znane Redakcji).

Pluskwy to nie jedyni lokatorzy poznańskiego Aresztu. – Po kuchni biegają szczury wielkości kotów, podgryzają warzywa, które potem podawane są osadzonym, te warzywa, a nie szczury. Kratki tam jakieś zakładają, żeby szczury na zewnątrz nie wychodziły i tych warzyw nie zjadały. No i to w zasadzie wszystko. Pracowałem w kuchni w poznańskim Areszcie Śledczym i widziałem, że szczurów jest tam mnóstwo. Problem w tym, że nikt oficjalnie o tym nie powie, bo każdy jest na jakimś półotworku, albo liczy na jakąś przepustkę, czy inną nagrodówkę od panów oddziałowych. Dlatego nikt nie protestuje, a szczury biegają w najlepsze – mówi były osadzony (nazwisko znane Redakcji). 

Częste mycie skraca życie!

A „Mycie nóg to twój wróg”. Słynne hasała z klasyka młodzieżowej literatury autorstwa Hanny Ożogowskiej czyli powieści „Chłopak na opak” najwyraźniej posłużyły administracji poznańskiego aresztu za wzorzec do budowana zasad polityki sanitarnej obowiązującej na Młyńskiej i Nowosolskiej.

” Zatrzymano mnie rankiem. Miałem na sobie tylko krótkie spodenki, koszulkę i domowe klapki. Nie miałem bielizny, bo zabrano mnie z domu podczas śniadania, więc nie byłem jeszcze kompletnie ubrany. Tak trafiłem na Młyńską. Był czerwiec, panowały wówczas upały, a miałem na sobie, przez cały okres mojego pobyt w areszcie, jedną zmianę ubrania – tą, niekompletną, w której przywieziono mnie na Młyńską. Nie dano mi nowych rzeczy, ani bielizny, więc przez piętnaście dni chodziłem w tym samym ubraniu, w tym samym ubraniu spałem i w tym samym ubraniu jadłem. To było strasznie poniżające, czułem się niekomfortowo w brudnych, przepoconych i śmierdzących rzeczach. Trzy razy wnioskowałem u tzw. wychowawcy o wydanie ubrania na przebranie lub chociaż o jego wypożyczenie, bym mógł wyprać, to, które miałem na sobie. Dopiero po ośmiu dniach pobytu ów wychowawca poinformował mnie, że zgłosił mój wniosek do kwatermistrza. W efekcie czego, w dniu wyjścia z aresztu dostałem… parę butów”

opowiada Jacek Piotr Woźniak.

– Warunki sanitarne panujące w jednostce dostosowane są do Rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 17 października 2003 r. w sprawie warunków bytowych osób w zakładach karnych i aresztach śledczych – wyjaśnia mjr Jan Kurowski, rzecznik prasowy Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Poznaniu.

Problem w tym, że Rozporządzenia na które powołuje się Rzecznik OISW niestety od lat nie obowiązują. Rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 17 października 2003 r. w sprawie warunków bytowych osób w zakładach karnych i aresztach śledczych (Dz.U. 2003 nr 186 poz. 1820) zostało uchylone 14 sierpnia 2014 r. Od 1 stycznia 2017 r., czyli od ponad czterech lat, obowiązuje Rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 19 grudnia 2016 r. w sprawie warunków bytowych osób w zakładach karnych i aresztach śledczych (Dz.U. 2016 poz. 2224). Jednym słowem, skrupulatne SW Aresztu Śledczego w Poznaniu, dostosowują warunki sanitarne osadzonych do nieobowiązujących już od wielu lat przepisów. To tyle w kwestii litery prawa.

Pluskwy, gryzonie, smród z niedrożnych toalet, wybijająca w celach kanalizacja, brak wentylacji to tylko początek długiej listy uchybień, o których opowiadają byli osadzeni w poznańskim areszcie. Jaka jest prawda o warunkach panującym w poznańskim Areszcie Śledczym? Trudno to obiektywnie stwierdzić, gdy mamy do czynienia ze „słowem przeciwko słowu”. Martwe pluskwy dostarczone mediator Beacie Jackowiak niestety zostały zutylizowane, dokumentacji fotograficznej czy filmowej brak. Przedstawione przez Rzecznika Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Poznaniu warunki panujące w poznańskim Areszcie Śledczym wydają się wręcz wzorcowe, choć Rozporządzenie, które służy za prawny wyznacznik tego wzorca, od lat już nie obowiązuje, tymczasem do kancelarii Beaty Jackowiak trafia tygodniowo kilkanaście zawiadomień i próśb o interwencję od przebywających w Areszcie Śledczym w Poznaniu. Drugie tyle sprawy to skargi byłych osadzonych, którzy chcą dochodzić zadośćuczynienia w związku z krzywdami, jakich doznali w poznańskim areszcie m.in. z powodu panujących tam warunków sanitarnych i w wyniku karygodnego traktowaniu więźniów.