Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu, w rozmowie z Radiem Poznań, potwierdził wydanie ciał do pogrzebu, choć nie jest w stanie podać, gdzie dokładnie zostały pochowane. Zaznaczył, że brat zmarłej na co dzień mieszka w Niemczech.
Pożar, który miał miejsce w domu jednorodzinnym w Zalasewie, zabrał życie czteroosobowej rodziny – rodziców oraz dwójki ich dzieci w wieku 8 i 14 lat. Na jednym z ciał strażacy zauważyli worek na głowie.
Już dwa dni po odnalezieniu ciał, prokuratura podała, że przyczyną śmierci najmłodszego dziecka były “obrażenia czaszkowo-mózgowe zadane w obrębie twarzy i głowy narzędziem tępokrawędzistym”. Wyniki sekcji zwłok nasunęły podejrzenie, że pożar był celowym działaniem mającym zatrzeć ślady zbrodni. W marcu tego roku wykazało się, że przyczyną śmierci 55-letniej kobiety było również uderzenie w głowę narzędziem tępokrawędzistym. Przypuszcza się, że podobny był los 14-letniej dziewczynki. 61-letni mężczyzna, z drugiej strony, najprawdopodobniej zmarł z powodu braku dopływu powietrza – na jego głowie znaleziono założony worek.
Śledztwo w tej sprawie nadal trwa, z wstępnymi doniesieniami wskazującymi na możliwość samobójstwa rozszerzonego. Jak przypominają dziennikarze Radia Poznań, 61-letni mężczyzna jest głównym podejrzanym. Dalsze postępowanie ma na celu pełne wyjaśnienie okoliczności tej tragicznej nocy.