– Poznaniacy upomnieli się o nadrzędne prawo każdego człowieka, czyli prawo do godnego życia. Robotnicy Cegielskiego wyszli na ulice domagając się chleba. Przy hasłach ekonomicznych zaczęły pojawiać się hasła wolnościowe. To wszystko spowodowało, że Poznaniacy dołączyli do robotników i doszło do strajku prawie 100-tysięcznego tłumu – przypomniała Kinga Przyborowska, dyrektor Muzeum Powstania Poznańskiego – Czerwiec 1956.
– Ja stałem wtedy kolejce po chleb, zanim dołączyłem do wszystkich. Później zastanawialiśmy się jak to się stało, bo nikt nie miał ze sobą kontaktu, nie było telefonów. A tu całe miasto szło tłumnie. Nie było miejsca, wszystko było zapełnione. Ludzie wchodzi na samochody, słupy, wszędzie – wspomina Jerzy Majchrzak, uczestnik protestu, prezes Stowarzyszenia Poznański Czerwiec ‘56.