Euro 2012 w Poznaniu rozpoczęło się bez ekscesów

Kilka kłótni, zbyt dużo alkoholu, jedno pobicie i jeden kibic, dla którego niezbędne okazało się odtrucie organizmu – dokładnie to, co notuje policja w każdy piątek w okolicach Starego Rynku, gdy jest ciepło i sporo alkoholu. Rozpoczęcie Euro 2012, poza tym, że przyjechało znacznie więcej ludzi, nie odbiegało od piątkowej normy.

– Wszystko odbywało się w sposób płynny, niezakłócony, mamy też informacje od kibiców i mieszkańców, że atmosfera jest bardzo dobra – powiedział Krzysztof Jarosz, Wielkopolski Komendant Policji, podsumowując wczorajsze rozpoczęcie mistrzostw w Poznaniu. – Ale trudno się spodziewać, że przy takim wydarzeniu, gdzie w grę wchodzą emocje, jest dużo ludzi i pojawia się alkohol, nie dochodziło do żadnych ekscesów.

Interwencji policji było zaledwie kilka. Policjanci znajdujący się przy Strefie Kibica wspomogli pochronę, gdy w piątkowy wieczór zadecydowała o zamknięciu pełnej już strefy, by nie zagrozić bezpieczeństwu. Kilka osób, które czekały w kolejdce do wejścia i były pod wpływem alkoholu, ta decyzja wyraźnie oburzyła i zaczęły dość energicznie protestować, ale wystarczyło pojawienie się kilkunastu policjantów, by ochrona poradziła sobie sama.

W przypadku dwóch osób, które nadużyły alkoholu podczas świętowania rozpoczęcia Euro 2012 na Starym Rynku, musiał interweniować patrol konny.
– Tu nie było zawiadomienia o przestępstwie – wyjaśnia Andrzej Borowiak, rzecznik prasowy wielkopolskiej policji. – Patrol interweniował z powodu agresywnego zachowania. Obie osoby zostały zatrzymane i zostaną oskarżone o znieważenie funkcjonariusza.

Policja interweniowała też w sprawie pobitego irlandzkiego kibica – jednak w tym przypadku wcześniej musiało wkroczyć pgotowie, by opatrzyć mężczyznę pobitego przez innego Irlandczyka. Okazało się, że do tak poważnej wymiany argumentów doszło w jednym z pubów na Starym Rynku.

Jednak prawdziwego ćwieka zabił lekarzom ze szpitala HCP przywieziony im nieprzytomny mężczyzna, o którym nie wiadomo było, kim jest, ponieważ nie posiadał żadnych dokumentów. Po badaniach okazało się, że ma we krwi prawie 4 promile alkoholu, a kim jest, wyjaśniło się dopiero wtedy, gdy lekarzom udało się go docucić – bo odezwał się do nich po angielsku…

– Podczas meczu panował zupełny spokój w mieście – mówi Andrzej Borowiak. – Dopiero po meczu mniej więcej do 1 w nocy zaczęły do komisariatów spływać informacje o incydentach. Ale jak mówią policjanci, były to takie same interwencje jak w każdy piątek w Poznaniu po alkoholu…