“Chleba zamiast igrzysk” – demonstracja przeszła przez Poznań

“Chcemy żłobków nie stadionów”, “miasto to nie firma” skandowali uczestnicy marszu “Chleba zamiast igrzysk”, który dziś przeszedł przez centrum Poznania. W proteście wzięło udział około 500 osób, które przyjechały z całej Polski.

– Przyjechali do nas ludzie z Gdańska, Wrocławia, Warszawy – tam, gdzie miasta generują takie zadłużenie – mówi Magda Malinowska, członkini Komitet Organizacyjny Demonstracji 10 czerwca, który – jak nazwa wskazuje – zorganizował demonstrację. Zdaniem uczestników demonstracji pieniądze wydane na organizację mistrzostw w piłce nożnej mogłyby być, a nawet powinny być, wydane na zupełnie inne cele: politykę społeczną, nowe mieszkania komunalne, rozbudowę sieci złobbków i przedszkoli. Bo Polacy, jeśli już mają pracę, dostają głodowe pensje, nie stać ich na mieszkanie czy samochód, a miliony złotych wydaje się na budowę stadionów czy stref kibica, które tak naprawdę zwykłym ludziom w ogóle nie są potrzebne.

– Problemy we wszystkich tych miastach są takie same – mówi Michał, który przyjechał z Wrocławia. – Złe gospodarowanie miejskim majątkiem, które tak naprawdę przynosi korzyści tylko rządzącym elitom, a nie zwykłym mieszkańcom. Żeby zaspokoić swoje ego, budują stadiony, obiekty luksusowe, na które przeciętnie zarabiający Polak nie pójdzie, bo go nie będzie stać. Czy nie lepiej byłoby zamiast budować stadion wydać te pieniądze na poprawę bytu Polaków?

Jak to jednak zrobić? Zdaniem Michała zbyt długo musiałby to wyjaśniać, ale na pewno jest to do zrobienia. Tak samo jak budowa dróg bez takiego pretekstu, jakim jest Euro 2012. Jego zdaniem to tylko kwestia innego podziału środków w budżecie miast i województw, tak, by więcej przeznaczać na to, co pomoże mieszkańcom.

– Mamy nadzieję, że za tym protestem pójdzie potężny ruch społeczny, który sprawi, że odzyskamy kontrolę nad naszymi pieniędzmi – mówi Magda Malinowska. – Bo to przecież nasze pieniądze i nasze życie.

Demonstranci przeszli przez całe centrum, zatrzymując się od czasu do czasu, by wyjaśnić, i to w kilku językach, co to za demonstracja, a idąc śpiewali pastisz piosenki “Euro koko”, która mówiła o tym, że wydaje się miliony na sport, a nie ma na żłobki.

Marsz szalenie podobał się kibicom z Irlandii i Chorwacji, a wielu z nich było przekonanych, zwłaszcza jak usłyszeli piosenkę “Euro koko”, śpiewaną w końcu po polsku, że to dodatkowa atrakcja wymyślona specjalnie dla nich przez gościnnych poznaniaków. Innego zdania byli nasi kibice, z którymi demonstracja spotkała się na skrzyżowaniu Ratajczaka i 27 Grudnia. Na szczęście, dzięki szybkiej interwencji policji, skończyło się na okrzykach z obu stron.

Demonstranci doszli przed Wielkopolski Urząd Wojewódzki, gdzie zgodnie z zapowiedzią punktualnie o 17 zakończyli marsz.

Czytaj także:

Będą protestować przeciwko Euro 2012