Stop transportom śmierci!

Pod takim hasłem protestowali dziś miłośnicy zwierząt przeciwko hodowli koni na rzeź. Bo także w Polsce, choć mało kto o tym wie, są specjalne hodowle, w których hoduje się konie na mięso i odstawia do rzeźni młode konie, a często nawet źrebne klacze.

Co roku z Polski wywozi się tysiące młodych i zdrowych koni na rzeź, głównie do Włoch i Francji. Ich transporty – jak można przeczytać na plakatach uczestników demonstracji – do złudzenia przypominają hitlerowskie wagony śmierci, z czego mało kto zdaje sobie sprawę. Bo według  powszechnej opinii jeśli już konie idą na rzeź, to są to zazwyczaj stare osobniki i zdarza się to stosunkowo rzadko, bo konina nie jest u nas mięsem popularnym. Tymczasem to nieprawda.

– Są hodowle, w których hoduje się konie specjalnie na mięso i wtedy do rzeźni odstawia się młode konie, a często także źrebne klacze – opowiada Michał Bednarek ze stowarzyszenia Benek, które ma na swoim koncie kilkadziesiąt uratowanych koni. – Naszą srokatą Nadzieję uratowaliśmy z transportu i zaraz potem się oźrebiła. Więc nawet na to nie zwraca się uwagi, czy klacz jest źrebna czy nie! Źrebaki często się rodzą przeedwcześnie, nmartwe, ze względu na stres. Wyrzuca się je wtedy z transportu, tak po prostu, jak odpad…

Takich historii wolontariusze stowarzyszenia mają do opowiedzenia całe mnóstwo, bo dzieją się ciągle, a mało kto o tym wie. Dlatego postanowili zorganizować demonstrację, by zwrócić uwagę ludzi na ten problem – zwłaszcza że jest sposób, by go rozwiązać.

– Prawo unijne postrzega konie jako zwierzęta przeznaczone do uboju spożywczego – tłumaczy Michał Bednarek. – Ale jeśli ich status zostanie zmieniony na zwierzę towarzyszące, wówczas nie będzie można hodować ich na rzeź, bo zwierzęta towarzyszące, a są nimi na przykład psy i koty, obowiązuje zakaz. W dodatku jak się zwierzę znajdzie na tej liście, to zostaje na niej już na zawsze i jest na zawsze wykluczony z łańcucha żywieniowego. Dlatego zapraszamy wszystkich, żeby podpisali petycję, by konie zostały dopisane do tej listy.

Chętnych do podpisania petycji nie brakowało, a demonstrujący z transparentami kilkakrotnie obeszli dookoła Stary Rynek, by mieć pewność, że wszyscy, którzy chcieli, dowiedzieli się o akcji i możliwości podpisania petycji.

Obecnie Stowarzyszenie Benek opiekuje się 32 końmi, ale także zwierzętami futerkowymi, jak lisy, szopy i króliki czy hodowlanymi, jak krowy, kozy, owce i… lamy. Jest nawet jeden struś oraz oczywiście – także uratowane – psy i koty.