PiS: nie podwyżki cen biletów, a reorganizacja transportu

Nowa jakość organizacji transportu w mieście – to propozycja Prawa i Sprawiedliwości zamiast planowanych w budżecie podwyżek cen biletów komunikacji miejskiej.

Poseł Tadeusz Dziuba i radny Szymon Szynkowski vel Sęk przedstawili opracowanie zmian w organizacji transportu publicznego przygotowane przez Filipa Żelaznego, radcę prawnego, a w latach 2010-2011 członka zarządu Kaliskich Linii Autobusowych, odpowiedzialnego za organizację transportu.

– Ciagle pada ze strony władz miasta pytanie: jeśli nie podwyżki to co, żeby nie spadły dochody – mówi radny Szynkowski vel Sęk. – Ale ta teza jest fałszywa, bo podwyżki na dłuższą metę oznaczają właśnie spadek dochodów. Poszliśmy więc z tym pytaniem do eksperta. Kalisz to duże miasto, więc porównanie jest jak najbardziej zasadne.

– Stanowisko radnych PO jest dwuznaczne – dodaje poseł Tadeusz Dziuba. – Z jednej strony radny Sternalski mówi, że nie będą głosować za wstrzymaniem podwyżki, z drugiej dwóch radnych PO wystosowuje  propozycję, żeby podwyżki weszły w życie dopiero od lipca. Ta dziwna postawa świadczy o tym, że to środowisko nie ma pomysłu na rozwiązanie kwestii transportowej.

Ekspert Flip Żelazny przygotował krótkie opracowanie, w którym, po analizie stanu komunikacji w mieście, spróbował odpowiedzieć na przykładzie Kalisza na pytanie, jak zwiększyć wpływy z komunikacji miejskiej.

– okazało się, że to utrzymanie cen, a nie podwyżka, zapewni stabilizację wpływów – wyjaśnia Szymon Szynkowski vel Sęk.

Ale by tak się stało, musza temu towarzyszyć inne działania, które Zarząd Transportu Miejskiego powinien prowadzi, ale tego nie robi. Chodzi tu zaoferowanie korzystniejszego rozkładu jazdy, atrakcyjnych taryf biletowych i całego systemu biletowego, a przede wszystkim promocji transportu miejskiego, by korzystało z niego coraz więcej osób.  

– W Kaliszu prowadzono akcję wśród uczniów szkół ponadgimnazjalnych i gimnazjów polegającą na tym, że uczniowie, którzy kupowali bilety miesięczne od września do czerwca, w czasie wakacji jeździli za darmo lub za symboliczną opłatę 5-10 złotych – wylicza Szynkowski vel Sęk. – Przygotowano także specjalne broszury dla dzieci i rodziców, by ich zachęcić do korzystania z miejskiej komunikacji.

Inaczej powinna też wyglądać kontrola biletów – na etatach powinni zostać tylko najskuteczniejsi kontrolerzy, jednak to nie ilość zebranych mandatów ma być najważniejsza – a skuteczność w ich windykacji. Należałoby także uwolnić rynek przewozowy – na razie częściowo, tyle, by wejście do Poznania stało się atrakcyjne dla innych przewoźników.

– To umożliwiłoby zweryfikowanie rzeczywistych kosztów transportu, bo można by było na drodze przetargu wybrać najbardziej atrakcyjną ofertę – uważa Szynkowski vel Sęk. – Oczywiście MPK też by mogło w nim wystartować.

Musiałoby to jednak wyglądać zupełnie inaczej niż kilka lat temu, gdy zewnętrzna firma przewozowa obsługiwała połączenie do Wilczego Młyna. Połączenie cieszyło się niewielkim zainteresowaniem i zostało zlikwidowane.  
– To nie zdało efektów, bo linia była nierentowna – wyjaśnia radny. – I to był tylko pozór urynkowienia. Może warto byłoby tak przygotować zasady, żeby mogli wystartować na przykład przewoźnicy z gmin. Oni byliby tańsi i to mogłoby być atrakcyjne.

O wyborze przewoźniak decydowała by jednak nie tylko cena usługi, ale także punktualność, czystość taboru i niezawodność w realizacji rozkładu jazdy. Do argumentu, że miejski transport unormuje wprowadzenie Peki, radny odnosi się sceptycznie – jego zdaniem karta pozwala na zbieranie danych o potokach podróżnych na poszczególnych liniach, co z kolei pozwala zorientować się, które linie są rentowne, a które nie. Jednak na efekty wprowadzenia karty trzeba będzie czekać wiele miesięcy, a i tak trzeba się będzie liczyć z tym, że wielu pasażerów nie będzie korzystało z karty, a więc dane nie będą kompletne.

Zdaniem radnego jeśli się nie przeorganizuje transportu miejskiego, to on z pewnością nie przyniesie zakładanych wpływów. Bo po kolejnych podwyżkach cen biletów pasażerowie po prostu odejdą.

Czytaj także:

Podwyżki cen biletów jednak będą później?