Teatr Wielki, czyli jak się świetnie bawić z upiorem

Amerykański pomysł Justina Locka, narracja mistrzowsko prowadzona przez Tomasza Raczkiewicza i Jaromir Trafankowski jako Upiór, zdemaskowany przez Andrzeja Ogórkiewicza – tak właśnie wyglądało sobotnie południe w poznańskim Teatrze Wielkim. Zabawa była doskonała!

Ale zacznijmy od początku: otóż w pewnym teatrze nie może się utrzymać żadna orkiestra, bo gdy tylko zaczyna koncertować – zaczynają się dziać dziwne i tajemnicze rzeczy.
– Czyżby w teatrze grasował upiór? – pytał przyciszonym i pełnym grozy głosem Tomasz Raczkiewicz nietypową widownię Teatru Wielkiego.

Nietypową, ponieważ teatr opanowały dzieci w wieku od roku do nawet kilkunastu lat. W towarzystwie rodziców zainaugurowały nowy edukacyjny projekt, podczas którego miały poznać bliżej orkiestrę i instrumenty, na których grają muzycy, ale nie w formie nudnego wykładu, lecz zabawy z nutką sensacji. A czyż grasowanie po Operze upiora nie jest sensacyjne, zwłaszcza jesli jeszcze jest obdarzony wspaniałym głosem?

Jaromir Trafankowski jako upiór był tak przekonujący, że już na początku kilku młodszych widzów rozpłakało się ze strachu i trzeba ich było wynieść z sali. Jednak reszta z zapartym tchem śledziła akcję, podczas której wybitny detektyw Herlack Sholmes usiłuje zdemaskować upiora, posądzając o podejrzane działania kolejno perkusistę, koncertmistrzynię i w ogóle wszystkich grających na instrumentach smyczkowych. Widownia z entuzjazmem klaskała, gwizdała, tupała i krzyczała – czego tylko zażądał narrator, genialny Tomasz Raczkiewicz, natychmiast było wykonywane.

I to nie tylko przez widownię. W zabawie-spektaklu brali udział muzycy operowej orkiestry wykazując niepoślednie talenty aktorskie i bawiąc się co najmniej równie dobrze jak publiczność. A szczególnym talentem wykazał się sam dyrygent, kierownik muzyczny spektaklu i pomysłodawca akcji, profesor Marcin Sompoliński. Choć jest doskonałym muzykiem i dyrygentem, to jednak “Upiór w operze”, a zwłaszcza scena czytania przygód Harry’ego Pottera, wykazał jednoznacznie i nieodwołalnie, że dysponuje także ogromnym talentem komediowym, który się marnuje, jako że dyrygent z natury rzeczy raczej nie ma zbyt często okazji do jego demonstrowania…

W przerwie pojawiła się dodatkowa atrakcja, którą widownia powitała gromkimi oklaskami, czyli Młodzieżowa Orkiestra Dęta z Sierakowa – oczywiście zaproszona przez Upiora, który chciał wprowadzić dodatkowe zamieszanie – a później już po wielu mniej i bardziej muzycznych peryperiach wielki detektyw zdemaskował Upiora, widowiskowo goniąc go przez całą widownię.

Koncert trwał półtorej godziny, a to dla młodszych dzieci naprawdę bardzo długo. Utrzymanie ich uwagi przez cały ten czas, sprawienie, żeby się nie nudziły i siedziały grzecznie to wielki wyczyn, ale mistrzom z Teatru Wielkiego udało się to bez trudu. Dzieci z zapartym tchem śledziły cały spektakl, a szczególnie widowiskowy pościg za upiorem przez widownię, i gorąco oklaskiwały aktorów po zakończeniu przedstawienia. Musieli kilkakrotnie wracać na scenę, bo dziecięca widownia za nic nie chciała ich wypuścić!

To dobrze wróży kolejnym koncertom z tego edukacyjnego cyklu i miejmy nadzieję, że będzie ich jak najwięcej, bo są przekonującym dowodem na to, że dzieci kochają operę pod warunkiem, że ktoś im ją właściwie przybliży, no i że zrobi to na doskonałym poziomie muzycznym i artystycznym. Czy trzeba dodawać, że tu wszystkie te warunki zostały spełnione…?  

Kolejny koncert już dziś o 12 w południe i będzie to także “Upiór w orkiestrze”, a przed koncertem dodatkowa atrakcja – o godz. 10.00 rozpocznie się wycieczka “Za kulisami teatru”. Bilety w cenie 5 zł można kupić w kasach teatru.

Czytaj także:

Opera w czasach Matrixa

Teatr Wielki zaprasza na… upiora. I wycieczkę