Chodzi o to, że posiadając Pekę pasażer będzie płacił za przejechane przeystanki, a nie za czas spędzony w tramwaju. Jednak by rzeczywiście tak było – ten czas trzeba policzyć. teoretycznie elektroniczny bilety, nawet ten jednorazowy, to umozliwia, ale pod warunkiem, że na przysnakach i w pojazdach znajdą się takie biletomaty, które mu to umożliwą. Obecne są po prostu za stare – powstały, gdy taka technologia jeszcze nikomu się nie śniła.
Co teraz z biletomatami? Tych stacjonarnych mamy przecież w mieście ponad 50, a do tego dochodzą jeszcze te zamontowane w autobusach i tramwajach.
Wszystko wskazuje na to, że trzeba je będzie przerobić, przy czym szybsza będzie przeróbka maszyn niestacjonarnych, bo są nowsze i wystarczy tu wymiana czytnika. Przetróbka tych najstarszych raczej nie będzie się opłacała i ten sprzęt pójdzie po prostu do wymiany.
Pytanie tylko, kto za to zapłaci? Najprawdopodobniej miasto, to znaczy my wszyscy, z naszych podatków. Ciekawe tylko, dlaczego od razu przy kupnie biletomatów nikt nie pomyślał, by kupić takie, które nadają się do wprowadzenia systemu Peki i których nie trzeba by wymieniać za kilkadziesiąt złotych sztuka gdy są jeszcze całkiem zdatne do użytku…