Sesja rady miasta: kłótnia o budżet

Mimo że to dopiero pierwsze czytanie, to projekt budżetu Poznania na rok 2014 wywołał wiele emocji wśród radnych, a dyskusja mniej lub bardziej emocjonalna przeciągnęła się do popołudnia.

Sesja rozpoczęła się od wystąpień przewodniczących klubów radnych – szefowie PIS i SLD, czyli klubów opozycji, tradycyjnie na projekcie nie zostawili suchej nitki, PRO budżet wsparł i zachęcał do większego optymizmu, a PO zwróciła uwagę na niedociągnięcia, choć ostatecznie nie wypowiedziała się przeciw budżetowi.

Zdaniem Tomasza Lewandowskiego, przewodniczącego klubu SLD, budżet na rok 2014 jest bardzo podobny do budżetu z roku 2013 – i powiela jego wszystkie błędy…
– Hurraoptymistyczne dochody: nieuzasadnione dochody z PIT o 50 mln więcej niż w roku obecnym. Wtedy również się pomyliliśmy o tę samą kwotę – wyliczał Lewandowski. – Mamy błąd w podejściu metodologicznym. Jeśli pan prezydent chce planować dochody to nie rozumiem, dlaczego z CIT na realnym poziomie, a w przypadku PIT zdecydował się na taką szarżę i one wynoszą o 50 mln więcej. Rozumiem, że zakłada, że firmy będą zarabiały 50 mln więcej i w całości przeznaczą to na wynagrodzenia, ale to raczej nie będzie zrealizowane.

Wątpliwości lewicy budziły zbyt wysokie ich zdaniem kwoty ze sprzedaży miejskich nieruchomości oraz kwota ze sprzedaży biletów miejskiej komunikacji – skoro ma wejść zupełnie nowy system, to na czym oparty jest przyjęty poziom sprzedaży? Iluzorycznym nazwał też przewodniczący wysokość planowanych wpływów ze sprzedaży miejskich spółek, w tym MPGM, bo jak dotąd chętnych na nią nie było, a na rynku takich inwestycji nie ma dużego ruchu. Jeśli zaś już jest, to raczej ogranicza się do Warszawy. Ich zdaniem zbyt niska jest rezerwa na roszczenia wobec miasta – 14 mln zł – wobec skali postępowań i spraw sądowych, zbyt mało przeznaczono na utrzymanie dróg, zbyt niski dochód zaplanowano ze ściągalności długów od dłużników miasta, bo tylko 3 mln zł.

– Ten budżet jest budżetem wyborczym – podsumował Lewandowski. – Trzeba go było tak skroić, żeby pan prezydent mógł mówić o nowych inwestycjach w kontekście wyborczym. Żeby były plany, którymi można się chwalić. Ze spokojem wracam więc do pracy w komisjach i przy okazji cieszę się z potwierdzenia pana prezydenta, że będzie się ubiegał o reelekcję, bo będzie wreszcie z kim rywalizować, a rywalem jest potężnym…

Szynkowski vel Sęk, przewodniczący klubu Prawa i Sprawiedliwości, zaczął od pochwał: po raz pierwszy radni nie musieli się prosić o pisemną wersję budżetu i dokładny opis, budżet jest też bardziej czytelny niż w latach ubiegłych, a to oznacza dochodzenie do pewnej normalności. Jednak w sensie merytorycznym z punktu widzenia PiS jest już znacznie gorzej – chyba że prezydent znalazł skarb. Bo inaczej nagłego wzrostu budżetu o 290 mln zł, o których nie było mowy jeszcze dwa tygodnie temu, trudno wytłumaczyć…
– Ten budżet potwierdza nasze obawy co do całej polityki finansowej miasta – mówił. – Pan prezydent w dwa miesiące znalazł 290 mln zł. Czy znalazł? Nie, po prostu przyjęto inne założenia.

Radny PiS nazwał ten niespodziewany wzrost efektem kreatywnej księgowości. Nie podoba mu się także i to, że nie otrzymał zadowalającego wyjaśnienia ceny, za jaką zostały wystawione na sprzedaż miejskie działki – w budżecie jest kwota 76 mln zł za sprzedaż gruntów, ale nie wiadomo, dlaczego akurat tyle. Sceptycznie odniósł się także do zapowiedzi zahamowania wzrostu wydatków bieżących, bo to jest zapowiadane co roku i jeszcze ani razu się nie udało.
– W tym roku też się nie uda i bardzo mi się podoba założenie, że w przyszłym roku się uda – podsumował sarkastycznie Szymon Szynkowski vel Sęk.

Ostatecznie radni z PiS zastrzegli, że będą się domagać wydłużenia czasu prac nad poprawkami budżetowymi: przynajmniej tydzień czasu na przeczytanie budżetu zanim rozpoczną przygotowanie poprawek, które też potrwa kilka dni. Zapowiedzieli także, że klub PiS będzie wspierał budowę tramwaju na Naramowice, ale nie autobusu czy trolejbusu, a także inne programy poprawiające komunikacje w mieście, jeśli preferowana w nich będzie komunikacja zbiorowa, a nie samochodowa, poprą także
uporządkowanie parkowania na Łazarzu i Wildzie, o ile będzie to coś więcej niż namalowanie pasów i ustawienie parkomatów. Radni uznali też, że suma przeznaczona na remont budynku pod VIII LO – 10 mln, jest stanowczo za wysoka, a 300 tys. na remont zabytków to stanowczo zbyt mało.

Przewodniczący rady Grzegorz Ganowicz do wszystkich uwag dodał, że w budżecie powinny znaleźć się nie tylko te inwestycje, które mają szanse na dofinansowanie unijne, ale także te o wartości kilku milionów, ważne dla mieszkańców, zgodził się też z radnym Tomaszem Lewandowskim, który mówił o zagrożeniach strony dochodowej – zwłaszcza ze sprzedaży spółek czy dochody ZTM.
– Jeśli nie wiemy, jak cały nowy system będzie działał, to przy szacowanych wpływach postawiłbym duży znak zapytania – podsumował przewodniczący. – Założenie, że dotacje unijne dla Poznania będą na wysokim poziomie też trzeba porzucić, bo choćby statystycznie to niemożliwe.
Jego wątpliwości wzbudził też pomysł trolejbusu na Naramowice.
– Trzeci środek transportu publicznego,gdzie ma być to jedyna trasa w mieście i zakładanie budowania jej bez taboru, bazy i liczenia innych kosztów wydaje się być ryzykowne i trzeba postawić pytanie, czy dla przyznających fundusze unijne takie rozwiązanie znajdzie uznanie – zauważył. – Czy nie lepiej rozbudować i wspierać rozbudowę dotychczasowych form transportu?

Sytuację próbował załagodzić radny Wojciech Wośkowiak,szef Poznańskiego Ruchu Obywatelskiego wskazując, że jakikolwiek ten budżet by nie był, nie jest w stanie zaspokoić oczekiwań wszystkich mieszkańców.
– Ale jest nieznacznie lepszy niż jeszcze niedawno wskazywałyby prognozy ekonomiczne – mówił. – A pozytywnymi aspektami są dodatkowe zajęcia  w placówkach oświatowych, podniesienie wynagrodzeń w żłobkach, modernizacja ulicy Święty Marcin, Trasy Katowickiej, parkowanie na Łazarzu i Wildzie – to długo oczekiwane inwestycje. Warto docenić coraz aktywniejsze tworzenie budżetu przez mieszkańców. O ponad 1 mln zł wzrosną wydatki związane z samorządami pomocniczymi, a to też ważne i to krok w dobrą stronę. 20 mln dla samorządów, 10 w budżecie obywatelskim – to są niezwykle pozytywne elementy, które w budżecie się pojawiają.

Zdaniem klubu najważniejsze w budżecie to, że udaje się utrzymać środki pozwalające na dalszy rozwój Poznania. Plan jest ambitny, chociaż nie pozbawiony ryzyka, ale zdaniem radnych PRO wydaje się realny i ma szanse przekonać poznaniaków, a sam klub deklaruje chęć współpracy.

To jedynie pierwsze czytanie budżetu – radni będą go teraz szczegółowo rozpatrywać w komisja tematycznych. Głosowanie budżetu zaplanowano na 20 grudnia.

Czytaj także:

Budżet Poznania na 2014: trudny i napięty