Ścigaj się z Vettelem i Małyszem w… Poznaniu!

Już wkrótce w Poznaniu odbędzie się niezwykły bieg, w którym będzie można zmierzyć się m.in. z kierowcami Formuły 1 czy też z polskim mistrzem w skokach narciarskich. Co ciekawe jednak, zwycięzcą będzie nie pierwszy  zawodnik na mecie, ale… ostatni.

David Coulthard (były kierowca i wicemistrz świata Formuły 1), Sebastian Vettel (aktualny mistrz świata Formuły 1), Lindsey Vonn (mistrzyni olimpijska i mistrzyni świata w narciarstwie alpejskim), Felix Baumgartner (znany ze skoku na spadochronie, którego dokonał ze stratosfery), Adam Małysz (polski skoczek narciarski, którego przedstawiać chyba nie trzeba) – to tylko kilka ze znanych nazwisk, które wystartują w Wings for Life World Run, największym charytatywnym biegu na świecie. Polska część biegu odbędzie się w Poznaniu – i to z osobami wymierzonymi powyżej będą mogli się porównywać uczestnicy, którzy pobiegną w stolicy Wielkopolski.

Niestety, nie oznacza to, że właśnie te osoby będzie można spotkać w Poznaniu – z wyjątkiem Adama Małysza, który wystartuje z naszego miasta. Będą też jednak inni uczestnicy: Beata Sadowska (dziennikarka i prezenterka telewizyjna), Jerzy Skarżyński (jeden z najbardziej znanych polskich maratończyków), Agnieszka Więdłocha (aktorka znana m.in. z serialu “Lekarze”), Jarosław Hampel (znany żużlowiec) czy też Waldemar Malicki (współautor Filharmonii Dowcipu). Przy takich nazwiskach Ryszard Grobelny, czyli prezydent Poznania, wydaje się być jedynie zwykłym, szarym uczestnikiem biegu. Tak jednak nie jest – i to nie ze względu na piastowane przez Grobelnego stanowisko, ale przez cel biegu.

– Zabawa wygląda na świetną, zupełnie nietypową i zupełnie inną, a przy bieganiu zdrowie jest zawsze z automatu. Dochodzi do tego jeszcze jedna rzecz, że bieg ma swój cel, który jest ważnym wydarzeniem w sensie społecznym – twierdzi prezydent Poznania.

Tym ważnym celem jest pomoc w zebraniu środków potrzebnych na rozwój badań nad uszkodzonym rdzeniem kręgowym oraz budowanie społecznej świadomości problemu urazów rdzenia. To właśnie na badania przekazana zostanie cała opłata startowa wnoszona przez biegaczy (120 zł od osoby) oraz wpływy od sponsorów biegu.

– Według naukowców to nie jest pytanie “czy”, tylko raczej “kiedy” – mówi o celu badań Wojciech Pończyk z firmy Red Bull Polska. To właśnie producent znanego napoju energetycznego jest odpowiedzialny za fundację Wings for Life. – O tym, że jest to problem powszechny i może dotknąć każdego, świadczą statystyki: 50 proc. osób odniosło taki uraz w wypadkach komunikacyjnych, a tylko 9 proc. podczas uprawiania sportu.

Sam bieg również będzie szczególny – organizatorzy chwalą się, że jest to pierwszy wyścig na świecie, w którym to nie uczestnicy biegną do mety, ale meta goni uczestników. Jak to możliwe? To – wbrew pozorom – bardzo proste. Wszyscy uczestnicy wspólnie ruszają na trasę, a 30 minut po nich wyruszy samochód pościgowy, czyli ruchoma meta. Początkowo samochód będzie jechał z prędkością 15 kilometrów na godzinę, ale co jakiś czas będzie przyspieszał, by docelowo jechał 35 km/h. Osoby, które zostaną wyminięte przez samochód, kończą bieg, wsiadają w podstawiony autobus i udają się z powrotem na start (aby nie zostać bez pomocy na trasie biegu).

Co ciekawe, taki sam bieg odbędzie się w 35 miastach na świecie o tej samej porze, a trasy mają podobną charakterystykę – właśnie dlatego biegnąc np. w Poznaniu będzie można zmierzyć się z Sebastianem Vettelem, który startować będzie w innym mieście. Ten, kto globalnie będzie biegł najdłużej, wygra wycieczkę dookoła świata. Właśnie w momencie, gdy ruchoma meta minie ostatniego uczestnika, bieg się zakończy. Organizatorzy szacują, że w Poznaniu wydarzy się to ok. 75 kilometra. Nie oznacza to jednak, że nagle 4 maja (bo to właśnie wtedy odbędzie się bieg) zablokowanych zostanie 75 kilometrów dróg w Poznaniu. Trasa jest bowiem tak poprowadzona, że po krótkim odcinku w mieście uczestnicy pobiegną w stronę Lednicy.

Sama trasa i miejsce biegu nie jest przypadkowe – jak tłumaczą organizatorzy, Poznań jest miastem biegowym i m.in. ta opinia przesądziła o organizacji biegu w naszym mieście. Ale nie tylko.
– My nie pochodzimy z Poznania, ale wracamy tu przy okazji różnych wydarzeń z bardzo wielką radością i cieszymy się za każdym razem, gdy dostajemy zaproszenie. To jest miasto “know how”. To jest slogan bardzo dobrze znany, a my, ludzie spoza Poznania, możemy go potwierdzić. To jest miasto, w którym wiadomo jak takie wydarzenia robić, gdzie są partnerzy po stronie urzędu miasta, którym nie trzeba opisywać tych procesów, bo oni są doskonale do nich przygotowani. To jest też miejsce ważne dla Polskich biegów, bo to jest miejsce, gdzie narodziło się państwo Polskie – tłumaczy Pończyk.

Jeżeli ktoś chce pobiec w tym niezwykłym biegu, to musi się spieszyć – zapisy bowiem potrwają tylko do 20 kwietnia.