Około godziny 11.20 tramwaj jadący Górną Wildą znów zmuszony był przerwać jazdę z powodu samochodu zaparkowanego na torach. Ale tym razem było to naprawdę mistrzostwo świata: właścicielka auta włączyła w samochodzie światła awaryjne i… poszła załatwiać swoje sprawy w pobliskim banku PKO BP.
Zajęło jej to około kwadransa – tyle przynajmniej naliczyli zdenerwowani pasażerowie trzech tramwajów, czekających, aż pani wróci z banku i łaskawie umożliwi im przejazd.
A gdy wreszcie się zjawiła, został powitana dość niewybrednym słownictwem męskiej części pasażerów…