Posłowie odwiedzili szpital. Byli przerażeni

Wszędzie ciasno, matki śpią przy dzieciach na podłodze, na materacach. Tak wyglądają realia szpitala dziecięcego przy ulicy Krysiewicza. – Jak tu można wytrzymać? – pytali przerażeni posłowie i senatorowie zwiedzając szpital.

Politycy – parlamentarny zespół do spraw budowy nowego szpitala dziecięcego – odwiedzili szpital, by sprawdzić, w jakich obecnie warunkach przebywają dzieci i ich rodzice. I byli przerażeni: budynek pochodzi z końca XIX wieku, ma wąskie korytarze, ciemne i małe sale oraz skomplikowany układ wnętrza, bo tak wtedy budowano, który dodatkowo jeszcze utrudnia pracę personelowi.

W szpitalach dziecięcych zazwyczaj z dziećmi przebywają rodzice, przynajmniej od czasu do czasu. jednak jeśli chcą to robić przy Krysiewicza, to muszą spać albo na podłodze, na materacu – albo na fotelu, gdy sala jest tak mała, że i materac się nie zmieści, co się zdarza.

Taką sytuacją zmęczeni są wszyscy: rodzice, dzieci i personel, nie da się też ukryć, że koszmarne warunki rzutują na jakość pracy i lekarzy, i pielęgniarek. O budowie nowego szpitala mówi się od lat, pierwsze rozmowy między miastem a urzędem marszałkowskim zaczęły się w 2009 roku, później miasto przekazało aportem grunt na jego budowę i mówiono wówczas, że do 2015 szpital będzie gotowy.

Niestety, przez kolejne lata głównie się o budowie szpitala mówiło – w 2012 roku miał się zacząć przetarg na wyłonienie partnera prywatnego – szpital miał być budowany w partnerstwie publiczno-prywatnym – w 2013 przetarg miał ruszyć jesienią, ale nawet nie został ogłoszony, a termin oddania gotowego szpitala przesunięto na rok 2018…  

85 procent kosztów budowy szpitala pokryją fundusze UE, jednak najpierw minister zdrowia musi wpisać szpital dziecięcy na regionalną mapę potrzeb zdrowotnych – to system zawierający informacje o tym, jakie świadczenia czy placówki i gdzie są potrzebne, by móc racjonalnie i znacznie sprawniej planować usługi i inwestycje zdrowotne.
To dlatego, jak uważa Marek Woźniak, marszałek Wielkopolski, dobrze, że politycy odwiedzili szpital i na własne oczy przekonali się, jak wygląda.
– Teraz wszystko w rękach ministra zdrowia. Dlatego chcemy pozyskać jak najwięcej przyjaciół z Warszawy dla tego projektu – powiedział marszałek Marek Woźniak.

Bo unijna dotacja to nie wszystko – Wielkopolska będzie musiała wysupłać ze swojego budżetu jeszcze te 15 procent do dotacji unijnej, czyli około 60 mln zł. A na razie ma tylko 10 mln, na prace projektowe.