Poznań świętował dożynki w parku Wilsona

Poznań to duże i nowoczesne miasto, nic nie stoi jednak na przeszkodzie, by także i tu świętować zakończenie żniw. W końcu stolica Wielkopolski to też gospodarstwa i ludzie, którzy na co dzień zajmują się działalnością rolną. W sobotę 29 sierpnia w parku Wilsona obchodzili oni swoje święto na Miejskich Dożynkach.

Kolorowo, z poszanowaniem tradycji, ludowymi obrzędami, udziałem zespołów pieśni i tańca, w wesołej, nieco przaśnej atmosferze – tak Poznań 29 sierpnia świętował dożynki, czyli święto plonów. Ktoś może dziwić się, że w ponad półmilionowym mieście obchodzi się dożynki, jeśli jednak weźmie się pod uwagę fakt, że stolica Wielkopolski to nie tylko prężne centrum targowe czy naukowe, ale też siedziba ok 1000 gospodarstw i podmiotów prowadzących działalność rolną, jest to jak najbardziej zrozumiałe. W parku Wilsona zebrali się działający na terenie miasta rolnicy, ogrodnicy i hodowcy, było więc komu świętować. A działo się naprawdę dużo.

Tej soboty park Wilsona wyglądał inaczej niż zwykle. Jego główne wejście udekorowane było suchym sianem, a tuż przed nim stały dwa traktory. Zanim jednak dożynki na dobre zawitały do parku Wilsona, o godz. 13 w kościele pod wezwaniem św. Michała Archanioła odbyła się uroczysta msza święta. Stamtąd ulicami Stolarską, Śniadeckich i Parkową przeszedł barwny korowód dożynkowy, by zatrzymać się dopiero przy muszli w parku Wilsona. Tam oficjalnie powitano gości i rozpoczęto świętowanie.

– Dzisiejsza uroczystość dożynkowa stanowi okazję, aby podziękować wszystkim związanym z rolnictwem i dbającym o zagospodarowanie plonów. Podziękować za całoroczny trud i uzyskane plony – mówił Mariusz Wiśniewski, obecny na Miejskich Dożynkach wiceprezydent Poznania. – Dożynki to stara tradycja – zaznaczył Wiśniewski, dodając: – Stanowi ona istotny element polskiej kultury i tożsamości. Podkreśla takie wartości, jak przywiązanie  do zawodu, szacunek do przyrody, wolę kultywowania obyczajów ojców.

Po wystąpieniu wiceprezydenta Wiśniewskiego Zespół Pieśni i Tańca „Łany” z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu śpiewem i tańcem zaprezentował obrzęd dożynkowy. Ubrani w barwne, ludowe stroje tancerze i tancerki w rytm granej na starodawnych instrumentach muzyki przybliżyli poznaniakom rodzimy folklor, pokazując, jak od wieków świętuje się w Polsce zakończenie żniw. Nie zabrakło tradycyjnego poświęcenia chleba. Wielki, świeżo wypieczony bochenek odebrał wiceprezydent Wiśniewski, dzieląc go pomiędzy mieszkańców i zaproszonych na tę okazji gości. Wśród nich byli m.in. przedstawiciele Kościoła katolickiego, Stanisław Kalemba, poseł na sejm RP i Ryszard Napierała, prezes Poznańskiego Okręgowego Związku Rolników, Kółek i Organizacji Rolniczych.

– Wszyscy wiemy, jak ciężko jest pracować na roli, szczególnie w tym roku, i jak ciężko niekiedy wygospodarować oczekiwane efekty – mówił Ryszard Napierała, który sam jest rolnikiem. Odniósł się też do panującej suszy, uprzykrzającej życie rolnikom: – Mamy dziś dotkliwą suszę, ale nie traćmy nadziei, że rok przyszły będzie lepszy. Bądźmy w dobrym nastroju, bo lata są różne. Różnie to bywało i różnie to bywa. Trudno zbilansować skutki tej suszy. Ona w dalszym ciągu trwa i nie wiadomo, ile będzie trwała, natomiast to, co zebraliśmy, na pewno gwarantuje chleb, bez którego nie ma życia, tak jak bez wody i bez tlenu.

Bo dożynki to właśnie podziękowanie za ten chleb, za zbiory, za cały rok ciężkiej pracy rolników. To święto, które pokazuje słowiańską tradycję, stanowi część kultu gospodarności, tak ważnego również dla tożsamości Poznania i poznaniaków. Miejskie Dożynki w parku Wilsona były okazją do odetchnięcia od miejskiego stylu życia i możliwością obcowania z kulturą wiejską. Były też swego rodzaju wehikułem czasu, a to za sprawą wioski ginących zawodów z warsztatem garncarskim, świecowniczym i kowalskim, a także muzeum wyposażenia gospodarstwa chłopskiego. Taka okazja do przeniesienia się na wieś i podróży w czasie nadarzy się najszybciej za rok.