Do pożaru doszło tuż przed północą, 13 stycznia. Ogień pojawił się na pierwszym piętrze, na klatce schodowej, która przylegała do pomieszczeń. Śpiący w nich mieszkańcy zostali zaskoczeni trującym dymem.
Przybyli na miejsce strażacy, z jednego z mieszkań wynieśli pięć osób – 65-letnią kobietę i jej czterech dorosłych synów w wieku 35-39 lat. Pomimo szybkiej reanimacji, cztery osoby zginęły na miejscu, piąta zmarła w szpitalu. Mężczyzna z sąsiedniego mieszkania wysokczył z okna i przebywa w szpitalu.
Działania, w których brało udział siedem zastępów straży pożarnej, zakończyły się ok. 5 rano, w sobotę, 14 grudnia. Przyczynę pożaru bada policja i prokuratura.