Pani Beata poinformowała o sprawie straż miejską. Strażnicy okleili roślinę taśmą i odjechali. Od zgłoszenia minęło już 10 dni, a teren z rośliną wciąż jest oklejony taśmą. Nic się nie dzieje. – Oznaczamy taką roślinę taśmą i zgłaszamy tę informację centrum zarządzania kryzysowego. Potem roślinę ogląda biolog, który ostatecznie określa gatunek. Jeśli okazuje się, że to barszcz Sosnowskiego, to dowiaduje się o tym właściciel gruntu – tłumaczył strażnik Przemysław Piwecki.
Niebezpieczną roślinę ma prawo usunąć jedynie właściciel gruntu, jednak nie ma takiego obowiązku.