Wyrok dla pomysłodawcy “skoku stulecia”

Sąd Okręgowy w Łodzi skazał na 8 lat więzienia wiceprezesa firmy ochroniarskiej Grzegorza Ł., którego uznano za pomysłodawcę tzw. skoku stulecia. Skradziono blisko 8 mln złotych. Zatrudniony w firmie ochroniarskiej pod fałszywym nazwiskiem konwojent ukradł auto z gotówką.

 

Do kradzieży nazywanej też napadem stulecia doszło w lipcu 2015 r. w Swarzędzu. Zatrudniony w firmie ochroniarskiej pod fałszywym nazwiskiem i zmienionym wyglądem Krzysztof W., który był w konwoju z pieniędzmi, odjechał autem z gotówką. Konwojent zniknął wraz z prawie 8 mln zł.

Grzegorz Ł. był wiceprezesem firmy ochroniarskiej, w której pracował fałszywy konwojent. Potem Ł uciekł. Był poszukiwany listem gończym. Zatrzymano go w listopadzie 2017 r. na Ukrainie, a prawie rok później został przekazany polskiemu wymiarowi sprawiedliwości.

Poznańska prokuratura okręgowa oskarżyła Grzegorza Ł. o udział w zorganizowanej grupie przestępczej, mającej na celu przywłaszczenie pieniędzy oraz o przywłaszczenie 10 lipca 2015 r. w Swarzędzu, wspólnie i w porozumieniu z czterema innymi osobami, pieniędzy w kwocie 7 mln 700 tys. zł, stanowiących mienie znacznej wartości, oraz innego mienia na szkodę banku PKO BP.

Grzegorz Ł. został skazany przez łódzki sąd na karę łączną 8 lat więzienia m.in. za zorganizowanie grupy przestępczej i przywłaszczenie znacznej kwoty pieniędzy. Ł. ma naprawić szkodę na kwotę 2,8 mln zł na rzecz banku i 9 tys. zł na rzecz firmy ochroniarskiej, a także zapłacić 20 tys. zł grzywny. Publikacja wyroku odbyła się w czwartek bez oskarżonego.

Sędzia Sądu Okręgowego w Łodzi Jarosław Leszczyński, który orzekał w tej sprawie powiedział, uzasadniając wyrok, że 8 lat to surowa kara za tego typu przestępstwo. Dowodząc, że to Grzegorz Ł. zainicjował kradzież, sędzia opowiedział, jak wiceprezes firmy ochroniarskiej doprowadził do przyjęcia do pracy konwojenta z fałszywą tożsamością. Takie działanie Ł. – w opinii sądu – umożliwiło oszustowi ze sfabrykowaną tożsamością kradzież furgonetki z prawie 8 mln złotych.

“Trzeba mieć na uwadze, że przestępstwo to było nietuzinkowe” – wskazał Leszczyński. “Został opracowany wręcz finezyjny plan kradzieży tego bankowozu. Ł. brał w tym udział” – zaznaczył. “Zainicjował to, był pomysłodawcą” – tłumaczył sędzia.

“Ł. był wiceprezesem spółki, która konwojowała te pieniądze” – przypomniał. “Spółki, która przed napadem zatrudniała 1,6 tys. osób i miała oddziały w 19 miastach” – mówił sędzia Leszczyński.

Jarosław Kur prezes spółki ochroniarskiej, w której przed kradzieżą wiceszefem był Ł. powiedział po publikacji wyroku, że jest on taki, jakiego oczekiwał. “Przynajmniej nie jest za niski” – ocenił. Mówiąc o stratach finansowych i prestiżowych firmy, do których przyczynił się tzw. skok stulecia podkreślił, że będzie starał się odzyskać pieniądze na drodze cywilnej. “Walczymy, nie jest łatwo, ale walczymy. Ja już to robię wobec wszystkich sprawców” – wyjaśnił

Na razie – jak przekazał Kur – od osadzonego w więzieniu fałszywego konwojenta, który ukradł furgonetkę z pieniędzmi, prezes firmy ochroniarskiej dostał dwa przelewy. Po 10 złotych każdy. “Ale pieniądze z napadu powoli wypływają. Tak naprawdę, odnalazło się dopiero 250 tys. złotych” – zwrócił uwagę Jarosław Kur.

Będący na sali podczas publikacji wyroku prokurator Tomasz Makowski nie chciał zabierać głosu w sprawie Ł. Poprosił dziennikarzy, aby poczekali na stanowisko prokuratury w Poznaniu, która zajmowała się napadem.

Wyrok 8 lat pozbawienia wolności dla Grzegorza Ł. nie jest prawomocny. Obrońca skazanego zapowiedział apelację.

“Pan Grzegorz Ł. od początku utrzymuje, że jest niewinny. Dopiero analiza uzasadnienia pozwoli na ocenę całości procesu. To na pewno pozwoli na wniesienie apelacji” – powiedział obrońca Ł. mecenas Jakub Jędras.

W lipcu 2017 r. łódzki sąd uznał za winnych przywłaszczenia ponad 7,7 mln zł czterech oskarżonych. Skazał Krzysztofa W. na 8 lat i 2 miesiące więzienia, Marka K. na 7 lat, Adama K. na 6 lat i 2 miesiące, a Dariusza D. na 6 lat więzienia. Oskarżeni zostali również ukarani m.in. grzywnami w wysokości od 5 do 15 tys. zł. Mieli także solidarnie naprawić szkodę.