“Musimy edukować mieszkańców miast” J. Jaśkowiak w Światowym Dniu Zakrzepicy

Specjaliści z całego kraju spotkali się w Światowy Dzień Zakrzepicy, by porozmawiać o tej powszechnej, a często niezauważanej chorobie. W konferencji pod patronatem Polskiego Towarzystwa Flebologicznego wziął udział także Jacek Jaśkowiak, prezydent Poznania.

 

Zakrzepica żył głębokich polega na na powstaniu w nich zakrzepu (najczęściej dotyczy naczyń krwionośnych, które znajdują się w nogach). Często prowadzi do żylnej choroby zakrzepowo-zatorowej:  fragment zakrzepu może się oderwać i z biegiem krwi dostać się do tętnicy płucnej, prowadząc do zatorowości płucnej i zgonu.

– Duża część zakrzepic przebiega bezobjawowo – podkreślał prof. Zbigniew Krasiński z Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu. – Bywa, że pierwszym ich objawem jest dopiero zatorowość płucna i zgon. Inne objawy to: obrzęk jednej kończyny, przyspieszenie tętna, kaszel z krwiopluciem, gorączka, ból, obrzęk z zasinieniem. Nie wolno ich zignorować, zwłaszcza, jeśli przed wystąpieniem któregoś z nich miała miejsce długa podróż czy infekcja, która zmusiła do leżenia w łóżku. Dlatego tak ważne jest, by mieć świadomość istnienia takiego stanu, jak zakrzepica. 

Zakrzepica jest problemem społecznym który może dotyczyć każdego, niezależnie od wieku. Przydarza się zarówno dzieciom, jak i seniorom, a także aktywnym sportowcom wyczynowym. 

– W Poznaniu znamy ten problem niestety zbyt dobrze – mówił Jacek Jaśkowiak, prezydent Miasta. – Właśnie na skutek zatoru płucnego po wypadku zmarł Maciej Frankiewicz, zastępca mojego poprzednika – człowiek wysportowany, który biegał w maratonach, jeździł konno. Nie mam wątpliwości, że profilaktyka zakrzepicy jest bardzo ważna. Musimy edukować mieszkańców miast, zachęcać ich do aktywności fizycznej i zdrowego stylu życia, by uniknąć niepotrzebnych śmierci.

W ciągu kilku lat ruch rowerowy w stolicy Wielkopolski zwiększył się ponad dwukrotnie. Na podstawie danych z liczników rowerowych można oszacować, że przekroczył on już 10% wszystkich podróży po mieście.

– Czapki z głów przed Poznaniem – mówił prof. Piotr Pruszczyk, kierownik Kliniki Chorób Wewnętrznych i Kardiologii z Centrum Diagnostyki Leczenia Żylnej Choroby Zakrzepowo-Zatorowej UCK WUM. – Spójrzmy bowiem na jazdę na rowerze: jedni powiedzą, że jest po prostu przyjemna, inni – że tania, jeszcze inni – że zmniejsza ryzyko zakrzepicy. I wszyscy będą mieli rację. Nie ma lepszego czynnika profilaktycznego niż aktywność fizyczna, normalizacja masy ciała i rezygnacja z palenia papierosów. Tryb życia sprowadzający się do schematu – siedząca praca, samochód, winda, oglądanie telewizora na kanapie – jest fatalny. Wystarczy go przełamać, jadąc rowerem do pracy i mamy zupełnie inną sytuację. Są trzy grupy czynników ryzyka: unieruchomienie (gdy np. długo siedzimy, latamy samolotem na dłuższych trasach), uszkodzenie tkanek – na przykład uraz, oraz czynnik zwiększający krzepliwość, np. tzw. wrodzona trombofilia, którą w Polsce ma średnio co 20 osoba. Dlatego powinniśmy budować świadomość zakrzepicy wśród lekarzy, potencjalnych pacjentów i decydentów. 

Raz zaistniała zakrzepica lub zatorowość płucna stwarza większe ryzyko kolejnego epizodu. 

– Należy też pamiętać, że zakrzepica dotyczy absolutnie każdego, choć częściej dotyka osób starszych – mówi prof. Tomasz Urbanek ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach. – W każdej sytuacji powinniśmy pamiętać o profilaktyce. Istotna jest także edukacja wśród pracowników służby zdrowia. Zatorowość płucna jest tym powikłaniem szpitalnym, prowadzącym do zgonów, któremu w największym stopniu jesteśmy w stanie zapobiec. 

W Polsce zatorowość płucna i związana z nią hospitalizacja dotyka ok. 200 tysięcy osób rocznie. Liczba zachorowań na zakrzepicę żył głębokich zwiększa się z wiekiem.