Walka o życie Wiktorka trwa, a jej przebieg jest naprawdę dramatyczny… Jak nigdy potrzebujemy Waszej pomocy!

Przez ostatnie trzy miesiące Wiktorek z Poznania przechodzi bardzo trudną część leczenia. Silna chemioterapia powoduje poważne komplikacje w jego małym, jakże wyczerpanym już organizmie. Skutki uboczne są poważne, a dotąd ujawniła się tylko część z nich.

Chemia, którą dostaje, powoduje, że rany się nie goją. Gdy lekarze musieli usunąć port naczyniowy, została po nim dziura w okolicach serca. Szwy nie trzymają się skóry. Obecnie dziecko czeka na podanie kolejnej chemioterapii.

Zbyt słabe wyniki krwi, mimo przetoczeń, nie pozwalają jednak na terminowe jej podanie. Guzy na wątrobie cały czas są tej samej wielkości. Zaatakowana jest cała wątroba. Każdego dnia boimy się, by dano nam czas, by jego wątroba była jeszcze wydolna… Bez niej Wiktorek nie przeżyje. Nie mamy możliwości, by pokonać chorobę poza wątrobą. Choroba naszego dziecka sprawiła, że świat się zawalił. To jednak z czym się zmagamy teraz, z czym się zmaga Wiktor, jest chyba jeszcze gorsze. To tak jakby każdego dnia odkrywać nowe oblicza piekła na ziemi w codzienności swojego trzyletniego dziecka.

Piszę do redakcji zrospaczona matka Wiktorka

W mroku rozpaczy, w jakim tkwimy, pojawiło się jednak światełko nadziei. Życie Wiktora może uratować leczenie w STanach Zjednoczonych , niestety jest to bardzo kosztowne leczenie.

Zapewne zauważyliście, że zmieniła się kwota naszej zbiórki. Rodzina innego maleństwa, które zbierało na walkę o życie tutaj, na Siepomaga, w najtrudniejszych chwilach postanowiła podzielić się dobrem, jakie dostała od innych.Dzięki tej darowiźnie, która zasiliła subkonto Wiktorka, możemy zmniejszyć kwotę zbiórki. Dziękujemy im z całego serca…

Świat Wiktorka zamknął się w szpitalnych murach niemal dosłownie. Od lipca nie byliśmy w domu. Szpitalna sala, szpitalne korytarze, poczekalnie poszczególnych gabinetów specjalistycznych stały się domem Wiktorka. Naszym domem. A tak bardzo byśmy chcieli być razem, Wiktor z bratem, który czeka na niego w domu, z którym widział się tylko 3 godziny.

Piszą w liście do redakcji rodzice Wiktorka

U 3-letniego Wiktorka zdiagnozowano hepatoblastomę – nowotwór złośliwy wątroby. Dotychczasowe leczenie nie działa! Guzy odrosły, a rak zdążył dać przerzuty do płuc. Ostatnią nadzieją może okazać się leczenie za granicą kosztujące do kilku milionów złotych. Obecnie trwają konsultacje m.in. ze szpitalem w USA.

W ocenie lekarzy wielkości i położenie guzów na wątrobie uniemożliwiają usunięcie operacyjne. Nie mamy kwalifikacji do przeszczepu dopóki nie uzyskamy kontroli nad nowotworem. Najgorsze jest to, że Wiktor nie ma odpowiedzi na leczenie chemioterapią, co powoduję, że nie jesteśmy w stanie skontrolować choroby. Bez przeszczepu wątroby nie uratujemy Wiktora!

Pieniądze można wpłacać na konto akcji siępomaga.pl