Kulisy Sławy Katarzyny Bujakiewicz

Katarzyna Bujakiewicz pochodzi z Poznania, ale zawodu uczyła się we Wrocławiu. Grała w przebojach kinowych i w serialach. Role w „Magdzie M.” czy „Lekarzach” dały jej ogromną popularność. Teraz jej niesamowitą energię chłoną mieszkańcy Lubelszczyzny – to tam aktorka zamieszkała w czasie pandemii. – Mam 50 lat i się tego nie wstydzę, dojrzałam. Wcześniej byłam inną kobietą, miałam 100 pomysłów na minutę, a teraz bardziej szukam ciszy, spokoju – mówi Katarzyna Bujakiewicz. I dodaje: – Jest w tym wieku coś takiego fajnego, że przychodzi pewna świadomość i dystans do wszystkiego, że ja już nic nie muszę. Nie muszę nikomu nic udowadniać.

Katarzyna to aktorka wszechstronna, która na scenie występuje od dziecka. W Polsce znana jest głównie z ról komediowych, choć, jak mówi, to role dramatyczne z początku kariery – w „Kochaj i rób, co chcesz” czy w „Inferno” – zostały w niej na zawsze.

– W Polsce w zasadzie cały czas zaczyna się od początku. Ciągle trzeba udowadniać, chodzić na castingi. Kiedyś mówiłam: „Po co muszę przyjść na casting? Przecież robiłam jeden czy drugi film”. Rozumiem castingi, jak tworzymy coś takiego jak „Magda M.”, ale nie takie na zasadzie, czy pani Bujakiewicz będzie potrafiła zagrać drzewo czy pizzę, bo zagram wszystko – zapewnia aktorka. – Zrobiliśmy z Pawłem naprawdę najlepsze seriale w tym kraju. W przypadku „Magdy M.” byliśmy traktowani jak gwiazdy rocka, powinniśmy odcinać kupony, a nie biegać po castingach. Trzeba odrobinę spojrzenia nie tylko „like’owo, instagramowego”. Mam dorobek, nie dbam o „like’i”, bo mam za dużo lat, by bawić się w rywalizację z młodymi instagramerkami, czyli młodymi aktorkami, które trochę inaczej patrzą na ten świat – dodaje Bujakiewicz.

Wielką pasją Kasi jest sport. Kiedyś przed każdym wyjściem na scenę lub plan filmowy obowiązkowo trenowała na siłowni. Z kolei dzięki bieganiu poznała swojego męża, Piotra, trenera lekkoatletyki.

Nigdy nie byliśmy na żadnej randce. Myśmy nasze randki przebiegali – śmieje się Katarzyna.

– Pierwszy prezent, który ofiarowałem Kasi, to było zgłoszenie do Maratonu Berlińskiego. O tyle to było istotne, że maraton odbywał się kilka miesięcy później, dokładnie w jej urodziny – mówi Piotr Maruszewski, mąż aktorki. – Teraz wiem o tym, że był to test na bycie matką jego dziecka. Kiedyś zażartował, że potrzebuje dobrych genów. Wiedziałam, że muszę przebiec ten maraton, żebyśmy mieli wspólnie naszego człowieka. Żeby były fajne geny – mówi aktorka.

Katarzyna i Piotr mają córkę, 12-letnią Olę. Dziewczynka póki co nie poszła w ślady zawodowe swojej mamy – za to trenuje lekkoatletykę pod czujnym okiem taty. Rodzice chronią jej prywatność.

– Pierwsze lata życia Oli to był totalny reset. To było brutalne wyłączenie telefonu. Ona zniknęła, poświęcając w całości siebie na ten czas, którego wymaga dziecko – wspomina Piotr.

 

– Mówię, że moje życie jest do momentu, kiedy zaszłam w ciążę, a to teraz jest moje drugie życie. Rodzina jest najważniejsza i jest to najważniejsza rola mojego życia. Rola mamy – dodaje Katarzyna.

Katarzyna od lat jest członkinią Drużyny Szpiku, zaangażowana była również w pomoc Nineczce Kropeczce, dziewczynce chorej na SMA. Do akcji wspierającej walkę o zdrowie dziecka zaprosiła swoich znanych i lubianych przyjaciół. Wspólnie osiągnęli cel. – Zbieramy 9 mln na pstryk – śmieją się Katarzyna Bujakiewicz i Marcin Wójcik.

Z przyjaźni z Kasią cieszyła się również Ania Przybylska. Aktorki były nierozłączne – w życiu i w pracy.

– Byłyśmy z Anią bardzo blisko. Uczyła mnie normalności. Pamiętam, jak poznałam Piotra, zadzwoniłam któregoś razu do Ani i ona pyta: „Co robisz?”, a ja: „Wiesz, właśnie idziemy do restauracji na obiad”, a ona: „Bujakiewicz, pauza na przekleństwo, ty jeszcze nie gotujesz? Dom musi pachnieć obiadem, bo inaczej będzie ci uciekał” – przywołuje Bujakiewicz.

Teraz wisi u mnie na ścianie, mamy zdjęcie z Nowego Jorku i się uśmiecha do mnie. Myślę, że ona by nie chciała, żebyśmy wszyscy się smucili, tylko pamiętali ją roześmianą, pełną życia, walczącą o rodzinę – dodaje aktorka.

Katarzyna swoją miłością do Lublina chce zarazić całą Polskę. Już w przyszłym roku widzowie będą mogli zobaczyć ją w roli przewodnika w programie „Bujaj się z Kaśką po Lubelszczyźnie”. Na jednym województwie się nie skończy – aktorka ma w planach odkrywanie również innych regionów naszego kraju.

– To nie jest taki przewodnik turystyczny, który możemy sobie zobaczyć, wchodząc na różne portale, to jest po mojemu. To taka poznanianka, która pojawiła się na Lubelszczyźnie i robi wow – mówi aktorka.