Doładowania do PEKI w zamian za oddanie plastikowych butelek? Wiceprezydent odpowiada na interpelację radnych

Nie będzie automatów umożliwiających doładowanie kart PEKA w zamian za oddanie plastikowych butelek. O wprowadzenie takiego rozwiązania apelowali poznańscy radni PiS. Zastępca prezydenta Poznania w odpowiedzi na interpelację wskazał jednak powody, dla których jest ono nieopłacalne i trudne do zrealizowania.

Pod koniec 2019 roku poznańscy radni PiS, Łukasz Kapustka, Mateusz Rozmiarek oraz Sara Szynkowska vel Sęk, zwrócili się do prezydenta Poznania z interpelacją w sprawie możliwości montażu w Poznaniu automatów, dzięki którym możliwe byłoby doładowanie kart PEKA zużytymi, plastikowymi butelkami i/lub puszkami.

Zdaniem radnych, rozwiązanie wpisywałoby się w proekologiczne trendy i politykę miasta, a jednocześnie pozwoliłaby pasażerom ZTM Poznań na zmniejszenie odczuwalności skutków podwyżek cen biletów za przejazdy komunikacją publiczną.

Radni proponowali, by na początek rozwiązanie zastosować jedynie pilotażowo, w wybranych miejscach na terenie miasta, np. w rejonie popularnych rond czy na pętlach tramwajowych i autobusowych.

Odpowiedzi na pytanie o możliwość wprowadzenia automatów udzielił Bartosz Guss, zastępca prezydenta Poznania. Jak wyjaśnił, podobne inicjatywy, które wskazywane były m.in. przez media czy polityków, wprowadzane np. w Warszawie czy Krakowie były sukcesami jedynie chwilowymi. W Krakowie środki na wypłaty za oddanie butelek były wpłacane przez osoby prywatne, przez co sama akcja miała charakter incydentalny niż stały.

W Warszawie środki także przekazywane były nie przez miasto, a przez prywatne przedsiębiorstwo. Szybko okazało się, że nie tylko regularnie brakowało środków na wypłaty dla mieszkańców, ale także dochodziło do dewastacji automatów.

Doświadczenia innych miast w tym zakresie są więc negatywne i nie zostały przyjęte na stałe.

Wiceprezydent wskazał także na fakt, że zadania związane z gospodarką odpadami wykonuje Związek Międzygminny GOAP, a nie Miasto Poznań. Jak przyznał, proponowane przez radnych było w przeszłości  rozważane, jednak z uwagi na wysokie koszty związane z przedsięwzięciem, zrezygnowano z pomysłu. Już sam koszt urządzeń szacowany jest na kilkadziesiąt tysięcy złotych za sztukę. Trudne do oszacowania byłoby także określenie wartości doładowań kart PEKA.

Co więcej, z uwagi na fakt, że Związek Międzygminny, jak sama nazwa wskazuje, obejmuje także gminny ościenne dla Poznania, rozwiązanie musiałoby zostać wprowadzone także na terenie pozostałych członków Związku, a nie wszystkie gminy objęte są organizacją transportu przez ZTM Poznań i system PEKA.

Bartosz Guss zauważył również, że w obecnym budżecie GOAP nie przewidziano środków na takie rozwiązanie.

Zastępca prezydenta Poznania podkreślił także inny, jego zdaniem najważniejszy argument przeciw wdrożeniu pomysłu w życie. Obecnie rząd pracuje nad wdrożeniem tzw. Rozszerzonej Odpowiedzialności Producentów, którego zapisy odnoszą się m.in. do wprowadzenia kaucji za butelki. Wówczas rozwiązanie z automatami zostałoby pozbawione skuteczności i sensu.

Wiceprezydent odniósł się także do propozycji pilotażowego wprowadzenia projektu. Jak wyjaśnił, „kwestie organizacyjne, zasady funkcjonowania automatów nie zostały uregulowane w przepisach prawnych obowiązujących w naszym kraju”.

Co więcej, budżet miasta nie obejmuje środków na surowce, ponieważ organizacja i realizacja systemu gospodarki odpadami komunalnymi należy do ZM GOAP. Oznacza to, że nie ma podstaw do ponoszenia dodatkowych kosztów przez Poznań.

W odpowiedzi na interpelację wskazano również, że wprowadzenie tego typu automatów mogłoby doprowadzić do sytuacji, w której mieszkańcy zamiast segregować śmieci według obecnego systemu, oddawaliby butelki do automatów w celu uzyskania dodatkowych korzyści. Istnieje także zagrożenie w zakresie odbioru tego typu odpadów przez podmioty, które nie są objęte obowiązkiem sprawozdawczości, co oznacza, że masy odpadów z butelkomatów nie byłyby uwzględniane w sprawozdaniach dla ZM GOAP, a tym samym nie byłyby ujęte do wyliczenia poziomu recyklingu. To z kolei negatywnie wpłynęłoby na cały system segregacji i recyklingu.

Wiceprezydent zarekomendował wstrzymanie się z podobnymi inicjatywami do czasu wdrożenia planowanych rozwiązań systemowych.