Rogale już mają certyfikaty!

Poznańscy cukiernicy, którzy upiekli w tym roku najlepsze rogale świętomarcińskie, odebrali dziś w Wielkopolskiej Izbie Rzemieślniczej potwierdzające to certyfikaty. A później częstowali rogalami przechodzących poznaniaków.

Rogal dobry na tyle, żeby dostał certyfikat, wcale nie jest tak łatwo zrobić.
– Trzeba przstrzegać receptury – tłumaczy Marian Weber, jeden z poznańskich cukierników. – To musi być półfrancuskie ciasto, odpowiednio przygotowane nadzienie z białego maku, wanilii, bakalii, cukru i śmietany. I niektórzy pewnie obawiają się, że nie podołają…
– To rzeczywiście nie każdy potrafi – przyznaje Ireneusz Ptak, kolejny cukiernik z certyfikatem. – Przepis to jeszcze nie wszystko. Choćby ten kształt podkowy może sprawiać trudności. To sprawdzian dla cukiernika.

Bo nawet te rogale, które zostały zrobione ściśle według normy, różnią się między sobą wielkościa, kształtem, no i wagą, chociaż wiadomo, że prawdziwy rogal nie powinien ważyc mniej niż 200 g i więcej niż 250. Poznańscy cukiernicy wystapili do UE o zmniejszenie wielkości rogali na prośbę klientów – nie wszyscy są w stanie zjeść na raz giganta ważący 250 g.  

O certyfikat mogą się starać wszystkie te miasta, które mogą udowodnić, że rogal świętomarciński jest tu tradycyjnym produktem regionalnym wypiekanym od stuleci.
– A ponieważ granice Wielkopolski na przestrzeni dziejów się zmieniały, więc nie wszystkie powiaty mogą się starać o to prawo – wyjaśnia Piotr Koperski, starszy cechu cukierników.  

W tym roku certyfikaty dostało 98 cukierników z całej Wielkopolski. jednemu się to nie udało, bo jego rogale miały nadzienie z czarnego maku, a wyroby dwóch innych cukierni są jeszcze badane. Certyfikaty wydaje się na rok i przez ten rok cukiernia może sprzedawać swoje wyroby z certyfikatem, co zazwyczaj oznacza drożej.

W tym roku rogale będą droższe: od 32 do 39 złotych, chociaż są i takie miejsca, gdzie za rogal z certyfikatem zapłacimy 45 zł.
– To często zależy od cen zakupy surowca – tłumaczy Marian Weber. – Ci, którym udało się go kupić taniej, mogą też taniej sprzedawać rogale, ale kupno taniego surowca to zawsze ryzyko, bo tańszy może być różnej jakości…

A po czym poznać, że mamy do czynienia z prawdziwym rogalem świętormarcińskim i to jeszcze zanim go spróbujemy?
– Ciasto musi być półfrancuskie, więc powinno byc widać listki ciasta – tłumaczy Piotr Koperski. – A nadzienie powino być z białego maku, znacznie jaśniejsze, niż takie z czarnego. A przede wszystkim w widocznym miejscu powinien się znajdować certyfikat świadczący o tym, że ta cukiernia piecze swoje rogale zgodnie z wszelkimi zasadami.

I takimi właśnie rogalami, świeżo po otrzymaniu certyfikatu, byli częstowani poznaniacy przechodzący właśnie przed izbą rzemieślniczą. Z tacami wyszli sami cukiernicy, a także prezydent Ryszard Grobelny i wiceprezydent Tomasz Kayser.

– Pyszne, są naprawdę pyszne – zapewniały studentki Kasia i Paulina, które spróbowały rogali. – Jesteśmy na diecie, ale dla rogali warto się poświęcić. Najwyżej potem pójdziemy pobiegać…