Strażacy znów usuwali sople i nawisy śnieżne

Ulica Krysiewicza zamknięta dla ruchu i dwa samochody straży pożarnej w akcji – poznańscy strażacy znów musieli usuwać nawisy śnieżne i sople z dachu. Tym razem szpitala dziecięcego.

Tym razem wiązało się to z poważnymi utrudnieniami w ruchu. Ulica Krysiewicza jest wąska i by bezpiecznie przeprowadzić akcję, trzeba było na kilkanaście minut zamknąć ją dla ruchu. zdenerwowani kierowcy dopytywali się, kiedy będą mogli przejechać ulicą i w kilka minut zrobił się całkiem spory korek.

Nie byłoby tego kłopotu, gdyby właściciel budynku pamiętał o tym, że usuwanie sopli i nawisów śnieżnych należy do jego obowiązków – i po prostu je usunął lub zlecił to wyspecjalizowanej firmie. Nie jest to obowiązek straży pożarnej.

– Zajmujemy się tym wyłącznie wówczas, gdy zagrożone jest bezpieczeństwo przechodniów – tłumaczył podczas podobnej interwencji kilka dni temu Michał Kucierski, rzecznik prasowy straży pożarnej w Poznaniu. – A właściciel budynku, który nie odśnieżając stworzył takie zagrożenie, musi się liczyć z tym, że dostanie mandat.

Mandat, jak informuje straż miejska, może być całkiem spory, bo w wysokości 500 złotych, do tego jeszcze dochodzi utrudnienie zycia kilkunastu kierowcom, którzy przez czas trwania akcji nie mogli przejechać ulicą Krysiewicza. Strażnicy ostrzegają też, że ze względu na panującą pogodę: mrozy w nocy, a w dzień gorące już słońce – takich sytuacji będzie coraz więcej i apelują do właścicieli i zarządców budynków, by przyjrzeli się uważnie własnym dachom.

Czytaj także:

Uwaga na sople!

Strażacy usuwali nawisy śnieżne