Stadion się nie zawali. Tak uważa POSiR

– Stadion się nie wali, a sytuacja jest opanowana – uspokajał dziennikarzy na specjalnie zwołanej w sprawie stadionu konferencji prasowej Maciej Mielęcki, wicedyrektor Poznańskich Ośrodków Sportu i Rekreacji.

Po publikacji “Gazety Wyborczej”, która nie tylko ujawniła pęknięcia, ale także fakt, że zarządca stadionu wiedział o nich już od miesiąca, przedstawiciele Poznańskich Ośrodków Sportu i rekreacji wybrali się na wizję lokalną na stadion. A po niej zwołali konferencję prasową. I to właśnie na niej dyrektor Mielęcki zapewnił, że wprawdzie część trybuny z pęknięciami jest zamknięta, ale prace naprawcze trwają i trybuna zostanie przywrócona do użytku.

Dyrektor potwierdził także, że na belce brakowało specjalnych podkładek, które zapobiegłyby pękaniu. Dlaczego ich nie było i dlaczego nikt tego nie zauważył?
– To bardzo dobre pytanie – odpowiada. – Oczywiście był dokonany odbiór techniczny stadionu, ale nie mogliśmy być wszędzie.  

Jednak tak ogromna inwestycja to nie tylko jeden odbiór techniczny. To przecież także książki budów, kontrole inspektora nadzoru, wreszcie sam kierownik budowy, który powinien czuwać nad wszystkim, a szczególnie tym, co później zniknie pod tynkiem. Dlaczego tego wszystkiego zabrakło?
– Z tym pytaniem proszę się zwrócić do spółki Euro 2012, która nadzorowała inwestycję – rozkłada ręce dyrektor Mielęcki. – My bylismy tylko płatnikiem…

Dopiero teraz specjaliści z POSiR przeczesują całą dokumentację techniczną stadionu, by wyłapać inne słabe punkty – jeśli takie są. I jeszcze nie udało im się wszystkiego sprawdzić, choć wiedzą o sprawie od miesiąca.
– Nadal czytamy dokumenty i będziemy sprawdzać, projektant wskazał nam kilka newralgicznych miejsc, które trzeba skontrolować – mówi Mielęcki. – A przecież wielu elementów nie widać, bo są na przykład ukryte pod tynkiem lub niewidoczne. Ale jesteśmy w kontakcie z wykonawcami i podwykonawcami.
 
Na szczęście problemem nie jet koszt naprawy – stadion jest jeszcze na gwarancji i naprawa zostanie wykonana właśnie w ramach gwarancji. Kwestia tylko kiedy.

– Musi powstać projekt, później projekt techniczny, a później samo wykonanie to juz kwestia jakiegoś tygodnia – tłumaczy Mielęcki.

Kontrolę obiektu zapowiada także Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego, który zamierza także przesłuchać kierownika budowy, by ustalić, czy pęknięcia mogą wystąpić także w pozostałych częściach obiektu – bo i tam zabrakło specjalnych podkładek.

Czytaj także:

Czy stadion się wali?