Lech Poznań remisuje z Ruchem Chorzów

Lech Poznań nie zdołał pokonać na wyjeździe chorzowskiego Ruchu. Chociaż przez długi czas prowadził na stadionie przy ulicy Cichej, to jednak ostatecznie wywiózł ze Śląska tylko jeden punkt.

To miał być udany debiut ligowy w wykonaniu Lecha Poznań – wiatru w żagle miał poznaniakom dodać zwycięski pojedynek z Honką Espoo w Lidze Europejskiej. Przez długi czas wydawało się, że właśnie tak będzie, ponieważ Kolejorz prowadził po bramce Vojo Ubiparipa na początku spotkania – w 17 minucie serbski napastnik Lecha popędził lewą stroną boiska, dostał doskonałą piłkę ze środka boiska, minął dwóch rywali i pocelował piłką w przestrzeń tuż przy lewym słupku. Skutecznie: Krzysztof Kamiński, bramkarz Ruchu, nie sięgnął futbolówki.

Od tego czasu Lech kontrolował spotkanie – piłkarze z Bułgarskiej długo wymieniali piłkę między sobą, a kiedy tylko przyspieszali, zostawiali chorzowian w tyle. Akcje gospodarzy można było policzyć na palcach jednej ręki.

Niestety, w drugiej połowie obraz meczu zmienił się o 180 stopni. To Ruch przejął inicjatywę, a lechici nie wiedzieli co się dzieje.Dość długo jednak dobrze się bronili. Do 83 minuty, kiedy to Marcin Malinowski huknął z dystansu. Miał przy tym trochę szczęścia, ponieważ futbolówka – tak jak w meczu pucharowym z Finami z Honki – odbiła się od Manuela Arboledy i wpadła do bramki.

Lechici już się nie otrząsneli po stracie bramki i do końca meczu nie zdołali zagrozić bramce bronionej przez Kamińskiego. W dodatku kończyli mecz w dziesiątkę – tuż przed końcem meczu Wołąkiewicz musiał faulować Daniela Dziwniela, a że była to druga żółta kartka poznańskiego obrońcy, to musiał on zejść do szatni trochę wcześniej, niż jego koledzy z boiska. Na szczęście ta sytuacja nie miała już wpływu na losy spotkania.