Stary Rynek w łańcuchach! Choinkowych…

Poznańscy uczniowie je kleili, a wolontariusze z Motylego Wolontariatu łączyli wszystkie razem i rozwijali na Starym Rynku. Gotowy łańcuch opasał cały rynek!

Akcję zorganizowała firma Targowiska – to jeden z elementów Betlejem, które trwa na Starym Rynku.
– Chodziło nam o to, żeby połączyć w ten sposób poznaniaków – mówi Anna Kaszuba z Targowisk. – To miał być pretekst, żeby się spotkać w świątecznym nastroju, no i spróbować łańcuchem opasać Stary Rynek.

Akcja zaczęła się o 13 od… rozplątania łańcuchów. Bo przyjechało ich całe mnóstwo: większych i mniejszych, w pudłach i nawiniętych na rolki. Robili je uczniowie szóstego gimnazjum, szkoły baletowej i wolontariusze Motylego Wolontariatu. Wszystkie trzeba było połączyć w jeden długi łańcuch, którym dałoby się opasać rynek. To niebagatelna praca, bo żeby opasać cały rynek trzeba jakieś 1800 metrów łańcucha!

Wszystko wskazywało na to, że jest go nawet więcej, ale… najpierw trzeba było znaleźć początek, żeby w ogóle móc zacząć łączyć wszystkie łańcuchy.
– Mamy problem, bo nie możemy znaleźć końca – śmieje się jedna z wolontariuszek.

Ale szukanie też  było niezwykle malownicze: trzeba było rozwinąć łańcuchy, rozłożyć na płycie rynku i szukać ostatniego ogniwa, które można by było połączyć z następnym. Pomagali przechodnie i inni wolontariusze.
– Jak za dzieciaka kleiłem łańcuchy z ojcem, to pamiętaliśmy, żeby początek i koniec jakoś oznaczyć – śmieje się pan Paweł, który pomaga wolontariuszkom. – A tu nikt o tym nie pomyślał i mamy problem. Niektóre z łańcuchów są za delikatne, będą się rwały, jak będą długie…

Słowa pana Pawła sprawdzają się co do joty: łańcuchy z cienkich pasków papieru i z bibułki rwą się bardzo szybko i ciągle wolontariusze z taśmą klejącą i zszywaczami muszą gdzieś przybiegać na pomoc. A im dłuższy łańcuch tym gorzej…

Ale mimo przygód praca się posuwa: wolontariusze trzymając odcinki łańcucha powoli idą okrążając rynek. Spotkanie dwóch końców następuje po północnej stronie, mniej więcej na wysokości Wronieckiej. Udało się! Łańcucha nie zabrakło i wystarczyło go na opasanie rynku. Oczywiście wolontariusze nie mogli go trzymać cały czas – teraz wisi na latarniach.
– Prosimy, nie zrywajcie! – apelują wolontariusze. – Cieszmy się nim jak najdłużej.