Co dalej ze szkołą baletową?

Jeszcze nie wiadomo, jaki los spotka poznańską szkołę baletową – dyrektor placówki opowiada się za apelacją, ale ostateczna decyzja należy do ministerstwa. Decyzji zaś jeszcze nie ma, ponieważ jeszcze nie dotarło uzasadnienie wyroku z sądu.

Przypomnijmy, że spór toczy się o nieruchomość przy ulicy Gołębiej, w której swoją siedzibę ma Ogólnokształcąca Szkoła Baletowa im. Olgi Sławskiej-Lipczyńskiej. Kuria przed sądem domagała się zwrotu nieruchomości – i 15 stycznia 2014 roku zapadł wyrok nakazujący zwrócić budynek. Chodzi o jeden z czterech budynków kompleksu przy Starym Rynku, w którym mieści się szkoła baletowa. Problem w tym, że jest to budynek największy, w którym szkoła zajmuje 1200 metrów kwadratowych.

W wyniku wyroku szkoła ma 2 lata na opróżnienie budynku, a ministerstwo kultury (jako jednostka odpowiedzialna za szkołę) musi zapłacić 5 mln zł za bezumowne korzystanie z budynku przez ostatnie lata. Wyrok jest nieprawomocny, obie strony mogą się od niego odwołać. Jeszcze nie wiadomo, czy tak się stanie, ale Mirosław Różalski, dyrektor szkoły, przyznaje, że postara się wpłynąć na decyzję ministra.

– Ja bym wolał, żeby ten budynek pozostał w naszych rękach i chciałbym, żeby do tego zmierzało ministerstwo – przyznaje Różalski. – Natomiast jaką strategię przyjmie ministerstwo, to tego nie wiem. Żadne kroki i decyzje nie zostały jeszcze podjęte, ponieważ uzasadnienie wyroku nie dotarło jeszcze do ministerstwa.

Z dyrektorem i ministerstwem nie kontaktowała się również kuria, która… też może się odwołać.
– Żądali przecież 12 milionów złotych, a dostali tylko 5. Oni też się mogą odwołać, ale również najpierw muszą dostać uzasadnienie – mówi Różalski.