Poznań z widokiem. I detalem

Album o Poznaniu – wydawałoby się, że nic bardziej stereotypowego i trywialnego. Ot, wydawnictwo w sam raz, by dawać je w prezencie przybywającym ViP-om. Ale nie ten album…

O jakości wydawnictwa świadczą już nazwiska autorów: Piotra Skórnickiego (zdjęcia), Danuty Książkiewicz-Bartkowiak (teksty i koncepcja merytoryczna) oraz Joanny Pakuły (projekt graficzny). Swoje mówi też to, kto ten album wydał – a jest to Wydawnictwo Miejskie, które jest znane z dbałości o poziom tego, co wydaje i co firmuje.

– To był jeden z moich pierwszych pomysłów po objęciu stanowiska – zdradza kulisy projektu Katarzyna Kamińska, dyrektor wydawnictwa. – Żeby wydać ciekawy, fajny album o Poznaniu współczesnym. Takie książki cieszą się zawsze dużym powodzeniem, ale my nie mieliśmy nic swojego i sprzedawaliśmy prace innych wydawnictw…

Do współpracy nad albumem Katarzyna Kamińska zaprosiła Piotra Skórnickiego oraz Danutę Książkiewicz-Bartkowiak. Bo oboje mają do Poznania bardzo osobisty stosunek i mnóstwo o nim wiedzą, a ich spojrzenie i punkt widzenia na miasto trudno uznać za stereotypowe. Piotr Skórnicki jest przecież także fotoreporterem poznańskiego oddziału “Gazety Wyborczej” a to sprawia, że poznaje miasto niekoniecznie od najładniejszej i najbardziej popularnej strony. Chociaż dzięki temu mógł poznać takie jego zakątki, jakich nie zauważył nikt inny.

– Najtrudniejszym momentem było przełożenie ponad tysiąca zdjęć na jakąś historię – opowiada Danuta Książkiewicz-Bartkowiak. – Nie chodziło nam po prostu o pokazanie zabytków i na pewno nie chciałam zdjęć z lotu ptaka. Chodziło mi o pokazanie widoków najbliższych przechodniowi, które widzi idąc ulicą. I stąd podtytuł detale. Wtedy zdjęcia zaczęły się układać w taką świetną historię o mieście: gdy patrzę na ten album nasuwa mi się określenie “miasto młode”. Mam nadzieję, że udało się to pokazać. Ale to Piotr Jest autorem tego albumu, ja tylko dodałam podpisy pod zdjęcia…

W albumie próżno szukać tych najbardziej znanych widoków Poznania. Na przykład katedry za Wartą czy ratusza w pełnym słońcu. Katedry w całości w ogóle nie ma, a jeśli chodzi o ratusz, to jest wieża. Ale wieża jest efektem kompromisu z handlową stroną przedsięwzięcia. Cała reszta natomiast to autorskie widzenie miasta. Miasta bardzo różnego od tego z widokówek, ale to jest jedną z wielu zalet tego wydawnictwa.

– Trudno jest na zdjęciach pokazać wszystko, przełożyć emocje na papier – mówi Piotr Skórnicki. – Chociaż może wtedy byłoby to mniej ciekawe, dlatego trzeba szukać kompromisów. I ta książka jest kompromisem, takim wąskim kadrem, jednym spojrzeniem, tym, co dzięki niemu może zobaczyć przechodzień. Są tu zdjęcia, którym warto się uważnie przyjrzeć: one są na pozór typowe, ale są tam detale, jak na przykład na zdjęciu przed Teatrem Wielkim, zrobionym w mglisty wieczór. To byłby banalny, sentymentalny obraz – a nagle wyjeżdża rowerzysta. To powoduje, że zdjęcie wzbudza zupełnie inne emocje, bo chodzi nie tylko o interesujący kadr. Zdjęcie ma fascynować także treścią. I chcę podkreślić, że to nie jest książka dla kolegów fotografów. To książka dla poznaniaków, dla turystów…

– Zdjęcia Piotra są inspirujące – dodaje Danuta Książkiewicz-Bartkowiak. – Pierwszy ogląd jest inny niż drugi czy trzeci. Układ też nie jest typowy, chociaż zaczyna się od Ostrowa Tumskiego, bo tu się wszystko zaczęło. Ale są też blokowiska, przecież duża część Poznania to właśnie bloki, więc to też trzeba pokazać. I to są świetne zdjęcia.

Album rzeczywiście zachwyca, a autorom udało się osiągnąć efekt, o którym mówili: że ta książka zaskakuje, że nie ma takiego układu jak typowy album: dwa zdjęcia w poziomie, dwa w pionie, rozkładówka i wiadomo, co będzie na następnej stronie. Tu nigdy nie wiadomo, co będzie na następnej stronie, a nawet jeśli oglądającemu uda się to zgadnąć, to na pewno będzie zaskoczony niezwykłością skojarzeń i zestawień fotografii na stronach. Album zachwyca też oryginalnością i świeżością spojrzenia – bo jak inaczej nazwać to, że autorom udało się inaczej pokazać domki budnicze, wieżę ratusza czy Stary Rynek, które są tak często fotografowane, że znalezienie nowego, innego kadru zakrawa na cud.

Ale Piotrowi Skórnickiemu cuda najwyraźniej przychodzą z wyjątkową łatwością, bo takich zdjęć jest w tym albumie całe mnóstwo – ponad 300. I naprawdę trudno zrozumieć, jak mu się to udało, ale bez względu na to, czy fotografował odrapane ruiny z wiszącym praniem czy paskudne blokowiska, czy podejrzane zaułki nocną porą – Poznań jest na tych zdjęciach wyjątkowo piękny.