Opłaty za wstęp do zoo czy… przeciw podatkowi?

Nie milkną echa “cichego” wprowadzenia opłat za wstęp do starego zoo – problemem zajęli się poznańscy radni, którzy chcieli pozbawić prezydenta podejmowania tego typu decyzji. Ostatecznie jednak wycofali się z tego pomysłu. Dlaczego?

Ta historia teoretycznie rozpoczęła się pod koniec grudnia 2013 roku, kiedy to zarządzeniem prezydenta Poznania przywrócono opłaty za wstęp na teren starego zoo. Opłaty – na pierwszy rzut oka – symboliczne, ponieważ chodziło o złotówkę od osoby. A jednak ta symboliczna złotówka stała się początkiem (kolejnej już) kłótni o to, czy prezydent traktuje radnych poważnie. Rajcy bowiem uważają, że nie.

– Prezydent wbrew radnym i bez konsultacji wprowadził opłaty za wstęp na teren starego zoo. Jest to teren parkowy, tam jest skromna wystawa zwierząt – przypominał Szymon Szynkowski vel Sęk z klubu PiS. – Obwarowanie dodatkowe w postaci opłaty za wstęp wydaje się absolutnie nieuzasadnione. Prezydent broni decyzji chęcią utrzymania ładu i porządku, ale okazało się, że straż miejska nie odnotowała żadnych interwencji.

W związku z decyzją o przywróceniu opłat w porządku sesji rady miasta odbywającej się 25 lutego pojawiły się dwa projekty uchwał, odbierających prezydentowi kompetencje w sprawie ustalania opłat. PiS proponował, aby odebrać taką możliwość tylko w zakresie starego zoo – SLD natomiast postulował odebranie wszelkich kompetencji.

Decyzji próbował bronić Mirosław Kruszyński, wiceprezydent Poznania, bo to właśnie on – jak się okazało – był właśnie tym, który na prośbę dyrektora zoo wprowadził feralną opłatę. Początkowo argumentowano ją troską o to, aby do zoo nie wchodziły osoby dewastujące zoo i spożywające w nim alkohol. Gdy jednak okazało się, że nie podjęto ani jednej interwencji w starym zoo (ani policja ani straż miejska), wiceprezydent zaczął podawać kolejny argument – podatkowy. I tym właśnie na sesji tłumaczył konieczność wprowadzenia opłat.

– Moje motywacje były takie, że dyrektor zoo przedstawił możliwości rozliczenia VAT za 2013 rok. Wcześniej również przedstawiał takie możliwości, jednak dopiero teraz kwota była istotna, więc podjąłem decyzję o wprowadzeniu opłat, ponieważ tylko wówczas ten podatek mógł być rozliczony korzystnie dla miasta – przekonywał Kruszyński. – 21 lutego wprowadziliśmy bilet rodzinny za złotówkę. Dyskusja o biletach nadal trwa i z dostępnych mi opinii wynika, że taki bilet może obowiązywać na cały rok i nadal będzie możliwe rozliczenie podatku VAT.

Czy ta deklaracja uspokoiła radnych? Okazało się, że… nie. Nie dość bowiem, że okazało się, iż jedyną motywacją były kwestie finansowe, to jeszcze decyzja wiceprezydenta Kruszyńskiego okazała się nieprzemyślana, a na dodatek – co wypomniał radny Szynkowski vel Sęk – próby ratowania sytuacji po raz kolejny nie zostały skonsultowane z radnymi.

Z tym zgadzali się także radni PO, jednak oni nie chcieli odbierać prezydentowi jakichkolwiek kompetencji. Bo chociaż zgadzali się, że forma wprowadzenia opłat była zaskakująca i prezydent zasłużył sobie na krytykę, to jednak zwykłe odebranie kompetencji w zakresie opłat nie rozwiąże problemu. Opłaty bowiem okazują się konieczne, jeżeli miasto chce korzystnie rozliczać podatek z inwestycji – a te mają być w kolejnych latach prowadzone.

Bilety jednak pozostają kwestią otwartą – i dopiero “ciche” ich wprowadzenie spowodowało dyskusję, która (zdaniem radnych) powinna być prowadzona już w październiku 2013 roku, czyli na długo przed ich wprowadzeniem.

Zwłaszcza, że – jak przypomniała radna Lidia Dudziak – nie chodzi tylko o złotówkę opłaty, ale o dobre traktowanie mieszkańców Jeżyc.

– Tu nie chodzi o wysokość opłaty, ale o pewną umowę, która była zawarta z mieszkańcami w momencie sprzedawania zajezdni na Gajowej: że mieszkańcy w zamian za to będą mieli ogólnodostępny park. Mieszkańcy mieli pomysły na Gajową, chcieli tam właśnie parku – przypominała Dudziak. – Teraz robimy mieszkańców w konia i nie dotrzymujemy tamtej umowy. No opanujmy się!

Na szczęście w tym całym zamieszaniu okazało się, że pensje bileterek nie przekraczają wpływów z tytułu korzystniejszego rozliczenia podatku VAT. Te bowiem i tak sprzedają bilety, ale do pawilonów, do których wstęp jest płatny. Radni natomiast, w świetle wprowadzonych 21 lutego zmian w regulaminie opłat, postanowili wycofać się z projektów uchwał.