Kozły Poznań: tym razem przegrana

W rozegranym 28 czerwca meczu jedenastej kolejki Topligi Panthers Wrocław pokonali na wyjeździe Kozły Poznań 56:0. Ale sobotni mecz miał niski ciężar gatunkowy, gdyż Kozły już tydzień temu zapewniły sobie awans do play-off.

Co więcej, bez względu na wynik w starciu z Panterami poznanianom przypadło w udziale czwarte miejsce po sezonie zasadniczym. Wrocławianie nadal walczą o zajęcie pierwszego miejsca. By to osiągnąć, muszą nie tylko wygrać w obu pozostałych meczach rundy zasadniczej, ale też liczyć na zwycięstwo Warsaw Eagles z Seahawks Gdynia w ostatniej kolejce.

Przed sobotnim starciem włodarze klubu z Dolnego Śląska zapowiadali, że ich celem jest wygrana jak najmniejszym nakładem sił. Już w pierwszej kwarcie fenomenalnie tego dnia dysponowany Grzegorz Mazur trzy razy naprężył muskuły w polu punktowym rywali. Dwa z jego przyłożeń były po podaniach Bartosza Dziedzica. Pod koniec otwierającej mecz odsłony Mazur wykonał świetną akcję powrotną po odkopnięciu w wykonaniu rywali. Wcześniej touchdown uzyskał Amerykanin Jamal Schulters bo bardzo długim rajdzie. Po pierwszych 12 minutach gry goście prowadzili 27:0, a losy meczu były praktycznie przesądzone.

Drugą kwartę akcją sześciopunktową otworzył fullback przyjezdnych Paweł Świątek. Pierwszą połowę zamknął kolejną fantastyczną akcją powrotną po puncie Mazur. Tym razem w drodze do pola punktowego z piłką pokonał aż 70 jardów. Co ciekawe, tylko pięciu graczom Topligi udało się w tym sezonie wykonać sześciopunktową akcję powrotną po odkopnięciu. Po sobotnim meczu Mazur jest samodzielnym liderem w tej klasyfikacji z aż trzema returnami. Pozostali zdobywcy punktów w ten sposób wykonali taką akcję po raz.

Niedługo po przerwie zmora obrony i formacji specjalnych Kozłów powiedziała ostatnie słowo. Kolejne precyzyjne podanie Dziedzica na swój piąty touchdown zamienił Mazur. Dość nie miał za to rozgrywający Panter. Ostatnie punkty meczu zdobył brat Bartosza Dziedzica Tomasz. Co znamienne, w drugiej połowie młody rozgrywający wrocławian sam dyktował zagrywki w ataku. Pozwolił mu na to koordynator ofensywy Mark Philmore. Spotkanie zakończyło się gładkim triumfem Panthers 56:0.

Z bilansem 7-2 dolnoślążanie okupują drugie miejsce tabeli Topligi. Kozły zakończyły sezon zasadniczy z czterema zwycięstwami i sześcioma porażkami. 6 lipca poznanianie dowiedzą się z którym zespołem przyjdzie im się zmierzyć na wyjeździe z półfinale najwyższej klasy rozgrywkowej.
– Już od pierwszych minut było widać, że Kozły podchodzą do tego spotkania bez należytej powagi i koncentracji – powiedział Jakub Głogowski, menedżer Panthers Wrocław. – To się na nich zemściło. Dominowaliśmy w ataku, obronie i formacjach specjalnych. Dowodem na to jest to, że w całym spotkaniu poznanianie uzyskali raptem pięć pierwszych prób. Dwie z nich po naszych przewinieniach. My musieliśmy tylko raz odkopywać piłkę.  Nadal wierzymy w to, że zajmiemy po sezonie zasadniczym pierwsze miejsce. Teraz wszystko w rękach i nogach Warsaw Eagles, którym z tego powodu kibicujemy w ostatnim meczu sezonu, czyli w ich starciu na wyjeździe z Seahawks. Wiemy, że wzmocnili się na pozycji running backa i pojadą do Gdyni po zwycięstwo.

– Defensywa Kozłów jest uznawana za tę część zespołu, która zwykle nie nawala – skomentował Marek Woźniak, wiceprezes Kozłów Poznań. – Niestety, dzisiaj Panterom udawało się prawie wszystko. Goście razili nas na wszystkie możliwe sposoby. Trzeba pamiętać, że nie zagrali dzisiaj nasi dwaj Amerykanie w obronie – zawieszony James Brooks i kontuzjowany Emilio Dangote. Wrocławianie zapowiadali, że potraktują mecz ulgowo, ale ich podstawowi zawodnicy długo pozostawali na murawie. Od początku meczu mieliśmy wielkie problemy ze zdobywaniem pierwszych prób. W całym spotkaniu byliśmy dwa razy w okolicach pola punktowego rywali. Niestety w obu przypadkach  posyłaliśmy piłkę w ręce przeciwników. Raz uczynił to Taylor Latham, raz Boshe Watkins.

Bezsprzecznie najlepszym zawodnikiem meczu był zdobywca pięciu przyłożeń Grzegorz Mazur. W obronie Panter bardzo solidnie zaprezentowali się linebacker Kamil Ruta i defensywny liniowy Szymon Adamczyk. W ataku Kozłów na wyróżnienie zasłużył Taylor Latham, który mimo błędów w całym meczu popisał się w drugiej połowie kilkoma długimi biegami. Najlepszy w defensywie był Hubert Chudy. Gracz ten dobrze powalał rywali i nieźle prezentował się jako returner w formacjach specjalnych.
 
Kozły Poznań – Panthers Wrocław 0:56 (0:27, 0:15, 0:14, 0:0)
I kwarta
0:6 przyłożenie Grzegorza Mazura po 17-jardowej akcji po podaniu Bartosza Dziedzica
0:13 przyłożenie Grzegorza Mazura po 37-jardowej akcji po podaniu Bartosza Dziedzica (podwyższenie za jeden punkt Dawid Pańczyszyn)
0:20 przyłożenie Jamala Schultersa po 39-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za jeden punkt Dawid Pańczyszyn)
0:27 przyłożenie Grzegorza Mazura po 50-jardowej akcji powrotnej po odkopnięciu (podwyższenie za jeden punkt Dawid Pańczyszyn)
II kwarta
0:35 przyłożenie Pawła Świątka po 4-jardowej akcji biegowej (podwyższenie z dwa punkty Ernesta Rogowicza po podaniu Bartosza Dziedzica)
0:42 przyłożenie Grzegorza Mazura po 70-jardowej akcji powrotnej po odkopnięciu (podwyższenie za jeden punkt Dawid Pańczyszyn)
III kwarta
0:49 przyłożenie Grzegorza Mazura po 26-jardowej akcji po podaniu Bartosza Dziedzica (podwyższenie za jeden punkt Dawid Pańczyszyn)
0:56 przyłożenie Tomasza Dziedzica po 25-jardowej akcji po podaniu Bartosza Dziedzica (podwyższenie za jeden punkt Dawid Pańczyszyn)
 
Mecz obejrzało 300 widzów.
MVP meczu: Grzegorz Mazur (skrzydłowy Panthers Wrocław)