Rusałka się zmienia – ale jeszcze nie zarabia

Co więcej – zarabiać nie będzie jeszcze przez 2 lata. Tak przynajmniej twierdzą przedstawiciele fundacji Familijny Poznań, która zarządza ośrodkiem Rusałka. W środę chwalili się tym, co już udało się zrobić nad jeziorem, a trochę tego jest.

Rusałka dotychczas nie miała szczęścia – ten sztuczny zbiornik wodny, znajdujący się w granicach administracyjnych Poznania, dotychczas był straszliwie niedoinwestowany. Nie był “martwy”, co to to nie. Wręcz przeciwnie, zawsze cieszył się sporą popularnością wśród poznaniaków. Pecha miał tylko do zarządców, przez co infrastruktura – delikatnie rzecz ujmując – nie należała do najlepszych…

Teraz powoli się to zmienia. W tym roku zarządzanie ośrodkiem (w trybie awaryjnym) przejęła fundacja Familijny Poznań. I chociaż kontrowersje związane z tym przejęciem nadal nie pozwalają jednoznacznie ocenić tej decyzji, to jednak nie można powiedzieć, że nowy zarządca się obija.

– Udało się postawić plac zabaw, posprzątać cały teren i przeprowadzić remont toalet, a obecnie działamy na polu wodno-kanalizacyjno-energetycznym – tłumaczy Marcin Mikołajczak, kierownik ośrodka wypoczynkowego Rusałka. Mateusz Krajewski zaś, czyli prezes fundacji Familijny Poznań, dodaje: – Same wydatki w grunt to ok. 100 tys. zł. Do tego ok. 80 tys. zł poszło na wywóz śmieci i pracę osób, które te śmieci zbierały. Od czerwca, po raz pierwszy w historii, jest tutaj stały serwis techniczny, czyli osoby koszące trawę, dbające o toalety. Do tego robimy dużo rzeczy, których generalnie nie musimy, ale poprawiają odbiór ośrodka. Np. wypalikowaliśmy ciek Golęcinka, co kosztowało ok. 4 tys. zł. W przyszłości planujemy też powiększyć plażę dwukrotnie, ale to zwiększy pensje ratowników.

Koszty więc są, i to spore. Co zaś z zyskami?
– Przychody, które dzisiaj generuje ośrodek, daleko odbiegają od kosztów, ale z tym się liczyliśmy. To miejsce musi odzyskać dawną świetność, dopiero jak wszystko będzie zrobione to wygenerujemy odpowiednio duży ruch – tłumaczy Krajewski. – Idea jest taka, żeby w ciągu 3 lat doprowadzić do sytuacji, kiedy ośrodek będzie się samofinansował. Na razie jest deficytowy. Przychody generuje wynajem powierzchni dla punktów gastronomicznych. Ta oferta się poprawiła, do dotychczasowych dołączyły burgery i lodziarnia (są to punkty mobilne – przyp. red.). Mamy tez przychody z parkingu, a docelowo będziemy też prowadzili własną gastronomię. Toaleta pozostanie bezpłatna, bo uznaliśmy, że jest to jeden z warunków zachowania czystości jeziora.

Są również plany, aby życie nad Rusałką toczyło się także poza sezonem kąpielowym.
– Jesteśmy po rozmowach z dwiema federacjami sportowymi i mamy nadzieję, że pojawią się tutaj jakieś dyscypliny sportowe – mówi Mikołajczak. – Na razie nie mogę nic zdradzić, ale myślimy, że ożywimy Rusałkę.

Póki co jednak Rusałka żyje – w środowe południe na plaży było mnóstwo poznaniaków, działały wszystkie punkty gastronomiczne, na placu zabaw odbywały się warsztaty dla dzieci, działała też wypożyczalnia sprzętu wodnego, a nad bezpieczeństwem kąpiących się czuwali ratownicy – zarówno na brzegu jak i w łódce na jeziorze. Ta sytuacja podobała się Ryszardowi Grobelnemu, prezydentowi Poznania, który doglądał jeziora.

– Pierwsze wrażenie na plus. Ludzie mają miejsce do wypoczynku, to jest najistotniejsze – podkreślał prezydent. – Na ten rok zarządca tego projektu został wybrany w ostatniej chwili, więc niewiele mógł zrobić, raczej jego zadaniem było tylko to, żeby w ogóle uruchomić ten ośrodek. Zadaniem na przyszłość jest pomyślenie o tym, jak oczyścić wodę w Rusałce.

Prezydent nie wyklucza, że fundacja przejmie kolejne kąpieliska w Poznaniu – ale na pewno nie na zasadzie, że to miasto wyjdzie z taką propozycją.
– Jeżeli fundacja będzie miała dobrą ofertę, to dlaczego nie. Łatwiej jest przekazać to fundacji sprawdzonej, o której wiemy, że ich oferta jest wiarygodna. Nie rozmawiamy jednak na takich zasadach, że prosimy fundację: weźcie coś jeszcze.

Sezon kąpielowy nad Rusałką potrwa do 31 sierpnia.