SLD: polityka mieszkaniowa powinna być dla poznaniaków

Dwa pokoiki, kuchnia z fragmentu korytarza, ściana zalewana wodą po każdym deszczu i toaleta na półpiętrze – to jedno z wielu mieszkań w Poznaniu nie nadających się do życia, jak twierdzi Tomasz Lewandowski, kandydat SLD na prezydenta. To dlatego jednym z głównych punktów jego programu jest polityka mieszkaniowa.

Przykładowe mieszkanie to nie abstrakcja – mieści się w tylnej oficynie jednej z kamienic przy ulicy Półwiejskiej na parterze. Budynek jest bardzo zniszczony, między cegłami elewacji pozostało zaledwie wspomnienie o zaprawie. Z tyłu nie jest lepiej – jak twierdzi lokator tego mieszkania, Przemysław Perz, gdy pada deszcz, woda zalewa mu pokój. A dokładnie tę jego ścianę, w której są przewody elektryczne…

Właściwie trudno się temu dziwić, bo budynek nigdy, za pamięci pana Przemysława, nie był remontowany. A mieszka on w nim już ładnych parę lat, bo swoje mieszkanie dostał jako przydział kwaterunkowy w 1966 roku. Po zmianie ustroju zmienił się też właściciel budynku, a konkretnie odzyskali go potomkowie poprzednich właścicieli. Ale remontu nadal nie było. A budynek stopniowo przestawał się nadawać do zamieszkania.

Przemysław Perz, jako że jest inwalidą i ma kłopoty z chodzeniem, postanowił zwrócić się do miasta z prośbą o lokal socjalny. Przychodzili inspektorzy i komisje, by sprawdzić, czy kwalifikuje się do otrzymania mieszkania socjalnego. I okazało się, że nie, bo… ma gdzie mieszkać. A jeden z inspektorów całkiem poważnie go ostrzegł, żeby nie mówił o przewodach elektrycznych w ścianie zalewanej wodą, bo mu jeszcze prąd odetną…

Okazuje się, że wszystkiemu winien jest zapis w uchwale rady miasta o przyznawaniu lokali socjalnych – jest tam zastrzeżenie, że gdy starający się ma zaspokojone potrzeby mieszkaniowe, to mu mieszkanie socjalne nie przysługuje. I ten zapis szczególnie oburza Tomasza Lewandowskiego.
– Masz dach nad głową? To nieważne, że woda ci się leje na plecy – ironizuje. – Lokal socjalny ci nie przysługuje! Wydział Gospodarki Komunalnej i Lokalowej już na wstępie wielu takim osobom odmawia prawa do złożenia wniosku, bo przecież mają zaspokojone potrzeby mieszkaniowe.

Ale dzięki takiej polityce miasto – zdaniem Tomasza Lewandowskiego – osiąga jeden ważny cel: bardzo niskie statystyki osób czekających na lokale socjalne. Inaczej, przy takim zapisie, być nie może…
– Dopóki nie zostałem radnym, nie zdawałem sobie sprawy z tego, ile jest takich przypadków – opowiada Lewandowski. – Wydawało mi się, że to pojedyncze sytuacje, że w takich warunkach żyją wykolejeńcy, patologia. Otóż nie. Tak żyją normalni poznaniacy. Bardzo wielu normalnych poznaniaków.

Zdaniem Przemysława Perza zapis w uchwale rady miasta, który uniemożliwia mu staranie się o lokal socjalny, właśnie tę patologię generuje.
– No bo porządny człowiek mieszkania nie dostanie, a taki, co nachleje się codziennie wieczorem, czynszu nie płaci i w końcu go wyrzucą na bruk, to dostanie – wyjaśnia. – Tak źle jak teraz to jeszcze nie było. Bo ten dawny ustrój może i nie był najlepszy, ale dla takich małych jak my to coś robił. A ten nowy to takich małych nie zauważa…

Starania lokatora odniosły jednak skutek, chociaż nie taki, jakiego by sobie życzył. Fatalny stan oficyny po wszystkich skargach  dostrzegli właściciele budynku i wypowiedzieli Przemysławowi Perzowi umowę ze względu na remont. Poradzili mu żeby teraz, kiedy już nie ma dachu nad głową, a właściwie nie będzie go miał w najbliższym czasie, ponownie zwrócił się do miasta z podaniem o lokal socjalny. Ale miejscy urzędnicy odpisali, że to właściciel kamienicy ma zapewnić lokatorowi mieszkanie zastępcze na czas remontu. Właściciel mieszkania zastępczego nie ma, więc nie ma gdzie przesiedlić lokatora – więc pan Perz nadal mieszka w swojej oficynie, która niszczeje coraz bardziej, a remont nie może się zacząć. Sytuacja jest patowa i dla lokatora, i dla właścicieli budynku.

– Stare państwo dawało mieszkania w prywatnych kamienicach, a nowe umywa od tego ręce – komentuje radna Katarzyna Kretkowska z SLD, do której na dyżur także często przychodzą ludzie z takimi problemami. – Szczególnie w Poznaniu ten problem jest rażący.

Dlaczego tak się dzieje? Pierwszym powodem jest fakt, że wielu potomków przedwojennych właścicieli kamienic odzyskało swoją własność z lokatorami i w fatalnym stanie technicznym – tego problemu nie ma we Wrocławiu czy w Gdańsku, gdzie przed wojną mieszkało niewielu Polaków. Właściciele tych kamienic nie mają za co rozpocząć remontu, gdy większość lokatorów albo nie płaci czynszu w ogóle, albo płaci najniższy z możliwych. W przypadku kamienicy przy Półwiejskiej dochodzi jeszcze fakt, że remont tylnej oficyny można by prowadzić jedynie od strony parku przy Starym Browarze, który obecnie jest własnością prywatną. A prywatny właściciel nie zgadza się na wprowadzenie tam ciężkiego sprzętu…

Drugim powodem jest fakt, że przez ponad 20 lat miasto, zdając sobie sprawę z istnienia problemu, niewiele zrobiło, żeby cokolwiek zmienić w tej sytuacji. A powinno, bo to przecież dawne władze miejskie dawały takie mieszkania poznaniakom. Zabrano nawet specjalne dodatki mieszkaniowe, które pozwalały tym najuboższym łatwiej wiązać koniec z końcem. Zdaniem radnej Kretkowskiej należałoby przywrócić dodatki mieszkaniowe przynajmniej do czasu znalezienia innych rozwiązań.

Kolejnym problemem jest zasób kamienic o nieuregulowanym statusie prawnym, czyli takich, które przed wojna były prywatną własnością, ale po wojnie nikt się o te budynki nie upomniał. Jest ich w mieście ponad 80 i w ich przypadku także miasto nie czyni żadnych kroków, by wyjaśnić sytuację prawną, na przykład przejmując je przez zasiedzenie, co umożliwiłoby prowadzenie w nich normalnej gospodarki mieszkaniowej. W tych budynkach, będących w przymusowym zarządzie miasta, wykonuje się tylko niezbędne remonty, których ewentualny właściciel, gdyby się pojawił,  nie mógłby zakwestionować jako zbędne. A tam też mieszkają lokatorzy z przydziałem kwaterunkowym.

– Bez pozyskania mieszkań komunalnych miasto nie będzie w stanie poradzić sobie z problemami mieszkaniowymi – uważa Tomasz Lewandowski. – Dlatego proponuję w latach 2015-2018 wybudować 3 tys. mieszkań pod najem oraz 1 tysiąc mieszkań pod najem z opcją dojścia do prawa własności.

Taki właśnie projekt realizuje teraz Zarząd Komunalnych zasobów Lokalowych i jego prezes Jarosław Pucek. Radny Lewandowski uważa, że to dobry pomysł i dobra realizacja, tylko że o wiele za późno i o wiele za mało. Bo 300 mieszkań rocznie – a na budowę tylu pozwalają ZKZL posiadane środki – po 20 latach nicnierobienia nie rozwiąże problemu.

Skąd jednak SLD zamierza wziąć pieniądze na budowę aż 3 tysięcy mieszkań, skoro obecnie w budżecie miasta nie ma na 300?
– Fundusze na ten cel będą pochodziły ze środków własnych spółek ZKZL i PTBS – mówi Lewandowski. – Przede wszystkim trzeba zagospodarować pustostany, których jest w mieście ponad 800, i sprzedać je na wolnym rynku, skoro miasta nie stać na remont. Tak samo należy sprzedać mieszkania TBS ich najemcom. Tylko PTBS ma obecnie w swoim zasobie ok 3000 mieszkań, a wielu ich lokatorów chętnie je wykupi.

Kolejne środki pochodziłyby z pieniędzy wpłacanych przez przyszłych właścicieli budowanych mieszkań i długoterminowych kredytów. Miasto, zdaniem Tomasza Lewandowskiego, powinno także sprywatyzować projekt ABC (Andersia Business Center) spółki WCWI, co zapewni kolejny przypływ gotówki.
– Miasto się bawi w dewelopera, ale trzeba z tym skończyć – mówi radny.

Oczywiście pierwszym i podstawowym działanie zaraz po wyborach będzie zmiana uchwały rady o zasadach wynajmowania lokali i doprecyzowanie tego, co to właściwie jest “niezaspokojone potrzeby mieszkaniowe”, by nie było już możliwości interpretacji tego  jak komu wygodnie. Zostaną także podniesione progi dochodowe dla osób mogących mieszkać w lokalach socjalnych czy komunalnych, by nie zajmowały ich osoby, które stać na mieszkanie po cenie rynkowej. Przywrócone zostaną specjalne dodatki mieszkaniowe dla mieszkańców prywatnych kamienic, którzy nie kwalifikują się na ustawowe dodatki mieszkaniowe z uwagi na wielkość mieszkania. Tomasz Lewandowski obiecał też, że utworzy biuro interwencji lokatorskiej, pomagające lokatorom czyszczonych kamienic i innych potrzebujących pomocy.