“I tak będziesz miał tak samo, sympatetyczny więźniu własnej przewidywalności. (…) Turborynienka i błonnik granulowany to właśnie te porównania, których używasz, by absolutnie nic nie rozumieć. Mac’n’cheesy i skrzydełka z BBQueen Grill, zjadane przeważnie po 18, najczęściej w towarzystwie sojowej latte, są główną przyczyną otyłości i uszkadzają chyba mózg” – oto cytat z oficjalnych materiałów prasowych, dotyczących najbliższej premiery w Teatrze Nowym. Premiery, która na pewno zwykła nie będzie. Nie tylko dlatego, że jest to adaptacja Masłowskiej. Nie tylko dlatego, że będzie to operetka. Także nie tylko z powodu dość dziwnej scenografii, jaka zostanie zaprezentowana. Przede wszystkim jednak dlatego, że ma to być spektakl o… niczym.
Widzowie mogą być jednak spokojni – choć “nic” jest tematem przewodnim, to jednak nie oznacza braku akcji.
– “Nic” jest punktem wyjścia – zapowiada Cezi Studniak, reżyser spektaklu (znany już poznańskim widzom teatralnym z “Imperium”). Michał Pabian natomiast, czyli autor adaptacji książki, dopowiada: – W powieści jest taki tekst: “Nic to jest dla mnie wszystko”. Na scenie jest wiele elementów nic nie znaczących, bohaterowie zajmują się niczym, rozmawiają o niczym, mówią o niczym, a tymczasem tkwią za jakąś fasadą, przez którą nic nie chcą wyjawić.
Pabian i Studniak zdecydowali, że ich spektakl będzie miał formę operetki. Przystała na to także sama Masłowska, która – można tak powiedzieć – nadzorowała proces powstawania tej sztuki i pilnowała, by treść nie była zmieniana, na formę natomiast wpływać nie chciała. Można się więc spodziewać nie tylko gry aktorskiej, ale też popisów wokalnych.
– Historia jest bardzo prosta, i takie historie pokazują właśnie operetki – mówi Pabian.
Trzeba przyznać, że forma jest ryzykowna, zwłaszcza dla takiego tematu. Muzyka, aktorzy, scenografia, a do tego proza Masłowskiej (która zresztą będzie na premierze spektaklu) – to wszystko może sprawić, że najnowsza premiera w Teatrze Nowym może być po prostu trudna w odbiorze. Studniak jednak uspokaja:
– Mam nadzieję, że nie będzie niezrozumiała. Liczę na to, że hasło “nic” będzie czymś, przez co coś widzowie wyniosą.
O spektakl spokojny jest Piotr Kruszczyński, dyrektor Teatr Nowego.
– Oglądając spektakl w całości, co już miałem okazję zrobić, ani przez chwilę nie miałem wrażenia, że oglądam “nic” w sensie pustki – podkreśla dyrektor. – Dla mnie bardzo cenne jest też to, że możemy wypełnić lukę po “Snu Nocy Letniej”. Myślę, że to szekspirowskie zwierciadło w przypadku Masłowskiej jest wyjątkowo cenne.
Premiera spektaklu “Kochanie, zabiłam nasze koty” odbędzie się 21 listopada o godzinie 19 na Scenie Dużej Teatru Nowego.