Lech na remis

Wreszcie były objawy dobrej gry, wreszcie przyspieszył Jevtić, Kownacki strzelił gola, a Robak pokazał ślad dobrej dyspozycji, kilku innych piłkarzy zagrało niezłe zawody – ale to za mało na przedostatniego w tabeli Górnika Zabrze. Kolejorz znowu nie wygrał meczu.

Każda drużyna na świecie, lepsza czy gorsza, trafia w końcu w trakcje sezonu na takiego przeciwnika, który po prostu nie pozwala grać. Nie jest lepszy, ale nie daje sobie nic zrobić. Nie pokazuje absolutnie nic, a mimo to nie da się go ruszyć. Takim przeciwnikiem w sobotę był Górnik Zabrze dla Lecha Poznań.

Górnik praktycznie nie istniał – przez dużą część meczu piłkarze z Zabrza nie tylko nie kontrolowali piłki, ale też nie mieli nic do powiedzenia. Zamknięci byli często już nawet nie na swojej połowie, ale wręcz na przestrzeni do 45. metra przed własną bramką. Do tego kilku piłkarzy Lecha pokazało się z dobrej strony – Ceesay walczył na boku obrony, po drugiej stronie nadspodziewanie dobrze radził sobie Kadar, w śroku dzielili i rządzili Linetty z Tetehem, a z przodu walczył Pawłowski. Powinno starczyć na Górnika? Cóż, niekoniecznie…

Bo oto zagubiony i osamotniony był Kownacki, Gajos jakby nie tak bojowy, jak w debiucie, a Hamalainen przypominał cień samego siebie. Ich przeciwnik zaś miał nie tylko całą drużynę na swojej połowie, ale też wyjątkowo dobrze dysponowanego Kasprzika w bramce.

Taki “pat” utrzymywał się do 20 minuty – wtedy to Linetty, bojownik środka pola, dwa razy odebrał piłkę zawodnikom Górnika i dwa razy posłał piłkę, że palce lizać, do swoich kolegów. Ci jednak dwa razy nie nadążyli za jego błyskiem.

Te akcje nieco obudziły gości z Zabrza, którzy podeszli bliżej i zaczęli niepokoić Burića. Wszsytko jednak kończyło się na obrońcach Lecha Poznań. Kolejorz zaś chciał się odgryźć, ale jego akcje były wolne, przewidywalne i mało efektywne (o efektowności nie wspominając).

Dopiero w 32. minucie Kasprzik musiał się obudzić, kiedy Kamiński strzelał głową – niestety bramkarz gości wykazał się refleksem i obronił strzał zmierzający w dolny róg bramki. Minutę później swój rajd na bramkę przeprowadził Pawłowski. Drybling, dwóch zabrzan “okiwanych”, strzał i… Kasprzik łapie piłkę bez większych problemów.

Sytuacja na boisku nieco się po tym naporze Kolejorza uspokoiła – żadna ze stron nie zyskiwała przewagi, przy czym dla Górnika oznaczało to ponowne cofnięcie się do głębokiej defensywy, dla Lecha zaś bicie głową w mur. Jedynie Linetty i Tetteh wyróżniali się w tej części gry – pierwszy wolą walki i chęcią do gry, drugi zaś spokojem i rozbijaniem wszystkiego, co mogło się przerodzić w atak Górnika.

Dopiero druga połowa przyniosła ożywienie, i to dość znaczne. Kolejorz wyszedł w nieco odważniejszym nastawieniu na tę część gry, ale efekty można było zobaczyć dopiero w 59. minucie, keidy to Pawłowski zza pola karnego, a piłka zatrzymała się na… poprzeczce.

W 60. minucie na boisku pojawił się Jevtić i była to zmiana kluczowa – mecz się ożywił, a akcje Kolejorza nabrały tempa. To właśnie Jevtić w 65. minucie przedarł się prawą stroną pola karnego tuż pod bramkę, podał przytomnie do Kownackiego, a ten – wreszcie! – nie miał problemów z umieszczeniem futbolówki w siatce.

Cóż jednak z tego, skoro 9 minut później sędzia podyktował “jedenastkę” dla Górnika – w dość niegroźnej, wydawało się, akcji Burić odbił piłkę przed siebie, dopadł do niej jeden z zawodników Górnika i chciał oddać strzał. Na to nie chciał z kolei pozwolić Arajuuri, który dosłownie rzucił mu się pod nogi. Gdy się rzucał, ręce miał schowane – lecz gdy lądował, jego ręka powędrowała ku ziemi w celu asekuracji upadłu. Pech chciał, że właśnie w tę rękę trafił Łukasz Madej. Jedenastka – kontrowersyjna. Gol – strzelony. Remis – niestety…

Kolejorz próbował wyrównać. Konkretnie próbował w osobie Marcina Robaka, który w 79. minucie zastąpił Linettego. Robak złożył się prawdopodobnie do strzału życia – niestety, Kasprzik fenomenalnie obronił. Robak próbował jeszcze później głową, ale i to nic nie dało. Próbował jeszcze Jevtić, a Arajuuri nawet przedryblował (choć bardziej może przepchnął się) dwóch zabrzan, ale i to na próżno.

Kolejorz tylko zremisował z przedostatnim w tabeli Górnikiem i nadal zajmuje ostatnie miejsce w Ekstraklasie.