Atakują w lesie, na działce i w parku. Uważajcie na kleszcze!

Piękna pogoda zachęca do spacerów po lasach i łąkach, które jednak mogą skończyć się groźna chorobą – jeśli nie będziemy uważać. Jednym z niebezpieczeństw są kleszcze, które roznoszą groźne choroby, między innymi boreliozę. Tych małych, niebezpiecznych pajęczaków jest w tym roku wyjątkowo dużo.

Borelioza, zwana także chorobą z Lyme, to wielonarządowa choroba zakaźna wywoływana przez bakterie należące do krętków. Jej pierwszym objawem jest rumień wędrujący – obwodowa zmiana na skórze powstająca wokół zakażenia. Oprócz tego często pojawiają się symptomy przypominające grypę, później kłopoty ze stawami, a w ostatnim etapie, przewlekłym, mogą pojawić się zaburzenia czucia, zaburzenia psychiczne, a także bóle mięśniowo – stawowe.

Boreliozę leczy się antybiotykami, a czas trwania leczenia zależy od postaci choroby, może trwać nawet nawet 28 dni. Choroba nie upośledza metabolizmu białek i nie powoduje widocznego wyniszczenia organizmu (często pacjenci nie wyglądają na chorych), co utrudnia szybkie rozpoznanie.

W Polsce najczęściej kleszcze można spotkać na Podlasiu, Opolszczyznie, województwie zachodniopomorskim i Mazurach. W tym roku pracownicy ośrodków zdrowia oszczegają przed plagą kleszczy w Małopolsce, jak informuje Onet.pl. Tam nie ma dnia, by do placówek nie zgłosiło się kilka osób, którym trzeba usunąć kleszcza. A teraz mamy akurat czas najczęstszych ataków tych pajęczaków: większość przypadków jest notowana między 1 maja a 30 listopada, a 80 procent – w czerwcu i lipcu.

Przed boreliozą lepiej się zabezpieczać niż ją leczyć – dlatego na spacer po leśnych chaszczach najlepiej zakładać długie spodnie i bluzy z długimi rękawami, a po każdym spacerze koniecznie dokładnie oglądać całe ciało i sprawdzać, czy gdzieś na skórze nie przyssał się kleszcz. Jeśli tak, należy od razu go usunąć pęsetą lub – jak drzazgę – grubą igłą, a miejsce przemyć dokładnie spirytusem. Zdarza się, że kleszcz siedzi głęboko i nie sposób go usunąć domowymi sposobami – wtedy najlepiej od razu wybrać się do lekarza, który usunie go tak, by nie rozprzestrzeniać bakterii. Usunięcie kleszcza w ciągu pierwszej doby po ukąszeniu wielokrotnie zmniejsza prawdopodobieństwo zarażenia.

Gdy kleszcza nie zauważyliśmy, ale pojawią się niepokojące, grypopodobne objawy – wówczas warto sobie zrobić odpowiednie badania. W Poznaniu wykonuje je Laboratorium Mikrobiologii i Parazytologii Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej przy ul. Nowowiejskiego 60, wykonuje badania stosując rekomendowana dwustopniową diagnostykę – metodą ELISA i testem potwierdzenia  Western-blot.

Badania można wykonać bez skierowania lekarskiego, najwcześniej po upływie 3-4 tygodni po domniemanym ukąszeniu, ale trzeba za nie zapłacić. Szczegółowe informacje można uzyskać pod numerem telefonu  61 85-44-907. i warto o to zadbać, bo – jak wynika z badań – co trzeci kleszcz jest nosicielem groźnych chorób. Nie tylko boreliozy.