Dyskusja była burzliwa – ale jest absolutorium!

W ogniu krytyki z jednej strony i zrozumienia z drugiej – tak wykuwało się absolutorium, jakie Jacek Jaśkowiak otrzymał od miejskich radnych za wykonanie zeszłorocznego budżetu. Przeciw udzieleniu absolutorium była – oczywiście – opozycja.

Budżet Poznania dla przeciętnego człowieka może wydawać się ogromny – dochody opiewają na kwotę 3,27 mld zł, a wydatki – 3,31 mld zł. Miejscy urzędnicy wydają m.in. 899 mln zł na oświatę, 516 mln zł na komunikację zbiorową, 147 mln zł na administrację, czy też 65 mln zł na bezpieczeństwo poznaniaków. To zaś, jak budżet jest realizowany, jest sprawdzane przez miejskich radnych, którzy co roku decydują o udzieleniu (bądź nie) absolutorium prezydentowi miasta.

Co roku dyskusja o absolutorium jest dość gorąca – i przede wszystkim polityczna, choć w poprzednich latach miała momentami dość dziwny przebieg. Dopóki bowiem prezydentem był Ryszard Grobelny, dopóty był krytykowany przez PO, chociaż absolutorium zawsze dostawał. Jacek Jaśkowiak zaś jest z PO, więc ze strony tej partii nic złego mu się stać nie mogło.

Inaczej z partią PiS, która nie jest przychylnie nastawiona do niczego, co z PO jest związane. Artur Różański, przewodniczący klubu PiS w radzie miasta, nawet nie próbował ukrywać tej niechęci. Wykonanie budżetu ocenił on jednoznacznie negatywnie.
– Wykonanie budżetu jest złe, tego nie da się ukryć. To pana budżet – atakował Różański zarzucając Jaśkowiakowi, że jego jedyną ofertą dla wyborców jest postawa antypisowska i antykatolicka.

W obronie Jaśkowiaka stanęli – jak nietrudno się domyślić – radni PO. Małgorzata Dudzic-Biskupska podkreślała, że powody niewykonania różnych pozycji budżetowych są w większości racjonalne, część zaś wynika z błędów w planowaniu jeszcze poprzedniej ekipy rządzącej (przypomnijmy, że oceniany był budżet na 2015 rok).
– Część niewykonań wynikała z braku przelewu pieniędzy z Unii Europejskiej, więc w tych przypadkach nie było żadnej winy miasta. Jednocześnie zadłużenie miasta jest na najniższym od wielu lat poziomie – zauważała radna, po czym zaatakowała Różańskiego. – Panie radny Różański, państwa opinia o nieudzieleniu absolutorium jest właśnie polityczna. Zadawaliście państwo ogromną ilość pytań, ale w ogóle nie słuchacie odpowiedzi. Mam wrażenie, że podchodzicie do tego w taki sposób, że wasz prezydent dostałby absolutorium, natomiast każdy inny jest zły.

Z Różańskim nie zgodził się także Mariusz Wiśniewski, zastępca prezydenta Poznania odpowiedzialny za edukację. Występ szefa PiS określił dość dosadnie:
– Groźne miny, trochę machania szabelką, a mało treści, i dobrze, bo łatwo się do takich argumentów odnosić. Gdyby się pan przyjrzał oświacie to wiedziałby pan, że inwestycje idą bardzo dobrze, także ta część, którą przygotowywał mój poprzednik – przekonywał Wiśniewski. – Druga sprawa – konflikt w oświacie, przytoczył pan 3 przypadki. Warto wsłuchać się w słowa pani Kretkowskiej, które powiedziała miesiąc temu: że dawno nie było tak spokojnego czasu. Pan wspominał o 3. przypadkach, gdzie konflikt wynikał z problemów wewnątrzszkolnych.

Także klub Zjednoczonej Lewicy nie miał większych zastrzeżeń do wykonania budżetu. Prof. Antoni Szczuciński porównał poznański budżet z wrocławskim i krakowskim. Efekt? Poznański wypadł najlepiej, choć nie idealnie – widać było, że w każdym z tych miejskich budżetów są pewne problemy z wykonywaniem planu. Tomasz Lewandowski z kolei także odniósł się do wypowiedzi radnego Różańskiego.
– Warto w życiu być człowiekiem uczciwym, i nawet przeciwników politycznych oceniać w sposób rzetelny, a nie złośliwy. Przypomnijmy sobie, że ten budżet był przedłożony 15 listopada przez prezydenta Ryszarda Grobelnego. Miesiąc po tym, jak przyjął budżet, ten dokument był przyjmowany. Czy miesiąc to odpowiedni czas, aby się z nim zapoznać? W moim przekonaniu – nie. Pamiętajmy, że budżet Grobelnego był budżetem wyborczym. Większość tych projektów była obliczona na sukces wyborczy – przypominał Lewandowski.

Przeciwko udzieleniu absolutorium był także klub Poznański Ruch Obywatelski, w imieniu którego wystąpiła radna oskarżona o składanie fałszywych oświadczeń majątkowych. Radna dość szczegółowo wyliczała, które inwestycje są opóźnione, które niewykonane, a także dlaczego Jaśkowiak odziedziczył „dobrą sytuację” po swoim poprzedniku.

Co ciekawe, wczoraj odbyła się kolejna rozprawa, na której radna z klubu PRO zeznawała w sprawie swoich oświadczeń majątkowych, w których już tak precyzyjna nie była…

Dyskusję zakończyła Ewa Jemielity z PiS, która kadencję Jaśkowiaka porównała do drzewa leżącego na Al. Niepodległości od ponad roku.
– Żaden z wydziałów miejskich nie może sobie poradzić z problemem tego drzewa od roku! – przekonywała Jemielity. Tą sytuacją do odpowiedzi został wywołany Maciej Wudarski, zastępca prezydenta Poznania, który przypomniał, dlaczego to drzewo jeszcze tam jest:
– Mnie ta sytuacja też denerwuje, najchętniej sam bym pojechał tam z piłą, pociął to drzewo i wywiózł, ale jest to wynik pewnego prawodawstwa. Policja prowadzi dochodzenie, i dopóki ona go nie zakończy, to to drzewo będzie tam leżało.

Ostatecznie prezydent Jaśkowiak – głosami PO, ZL i radnego Tomasza Wierzbickiego z Prawa do Miasta – uzyskał absolutorium.