Saksofon przygrywa dinozaurom z lat 20. a córka bankiera śpiewa tak źle, że trudno gorzej. Rusza poznański festiwal filmowy

Nadciąga nowy festiwal filmowy, pierwszy w Poznaniu o tak przekornej nazwie. „Nic się tu nie dzieje” startuje 5 sierpnia z premierami, perełkami 2016 roku, ale też kinematograficzną skamieliną z lat 20. i 30., dalekiej kolorowi, blichtrowi i dialogom. – Niektóre tytuły są zupełnie nierozpoznawalne w Polsce, ale obiecujemy widzom, że warto na nie postawić. Mogłyśmy je obejrzeć, ocenić – i oprócz bycia nagrodzonymi, te filmy są po prostu świetne – zachwala kierowniczka kina Muza.

Sezon letni, ogórkowy: teatry pozamykane, studenci wyjechali, Transatlantyk odpłynął rok temu, już ostatecznie. Nic się w Poznaniu nie dzieje?
– Dzieje się i to sporo, tak wiele, że jedna osoba nie jest w stanie wszystkiego obejrzeć – mówi Maria Kalinowska, połówka słynnego poznańskiego małżeństwa zakochanego w kinematografii. – A to kultury trzeba podchodzić na spokojnie, z rozmysłem.

Towarzyszka życia Bogdana Kalinowskiego została ambasadorką nowego festiwalu filmowego „Nic się tu nie dzieje”, hybrydy przedpremier, kinowych randek, warsztatów i pokazów w plenerze. Poznański projekt stawiający przede wszystkim na laureatów z Berlinale i Cannes to odpowiedź na skargi na miejską nudę i wypełnienie pustki po „dziecku” Jana A. P. Kaczmarka.
– I Ewa Kujawińska, i ja widziałyśmy większość z filmów będąc jurorkami na tegorocznym Berlinale, program był zatem tym łatwiejszy do ułożenia – opowiada Małgorzata Kuzdra, kierowniczka Kina Muza. – Niektóre tytuły są zupełnie nierozpoznawalne w Polsce, ale obiecujemy widzom, że warto na nie postawić. Mogłyśmy je obejrzeć, ocenić – i oprócz bycia nagrodzonymi, te filmy są po prostu świetne.

I tak widzowie w kinach Muza, Rialto oraz Nowe Pałacowe zobaczą m.in. “Śmietankę Towarzyską”, “Argentyna, Argentyna”, “The first, The Last” i „Belgice”. Do tej pory kinomaniacy kupili ponad 1 tys. 200 wejściówek.
– To rewelacyjny wynik. W pierwsze 2-3 godziny rozeszło się 200 biletów, stąd wiemy, że wiele osób czekało na otwarcie bramek i rozpoczęcie sprzedaży, widzimy, że festiwal jest potrzebny – opowiada Kuzdra. – Docelowo chcieliśmy zgromadzić 2,5 tysiąca widzów, a przy obecnych wynikach jest to jak najbardziej realne.

Poznaniacy szczególnym entuzjazmem pałają do projekcji filmów niemych z muzyką na żywo – „Bestii” z 1921 r. z elektryczną wiolonczelą Agnieszki Kowalczyk, „Zaginionego świata” z 1925 r. z udziałem Lentoid oraz „Świateł wielkiego miasta” z 1931 r. z występem Bobby’ego the Unicorn, spotkań ze specjalnymi gośćmi festiwalu – aktorami, reżyserami oraz „Boskiej Florence” z Meryl Streep, historii „najgorszej śpiewaczki świata”, która mimo braku talentu ściągała na widownię tłumy. Zainteresowanie wzbudza też „Komuna” i nowy film braci Dardenne, „Nieznajoma dziewczyna”.

Festiwal potrwa od 5 do 9 sierpnia z pokazami kosztującymi w większości po 15 zł. Szczegółowy program dostępny jest na stronie „Nic się tu nie dzieje”.