“Przeżywa jak dziecko i dorosły” – syn kobiety, która prawdopodobnie została zamordowana na Dębcu, jest objęty opieką MOPR

Syn kobiety, która prawdopodobnie została zamordowana przez męża przed wybuchem w kamienicy na Dębcu, nadal przebywa w poznańskim szpitalu, do którego trafił po styczniowym wypadku samochodowym. MOPR w Poznaniu zapewnia, że chłopiec jest pod specjalistyczną opieką, ale nie ma pewności, co i w jaki sposób zostało mu przekazane.

Poznańska Prokuratura przyznała, że istnieje prawdopodobieństwo, że do niedzielnego wybuchu doszło w wyniku prób zatarcia śladów innego przestępstwa. Na ciele jednej z ofiar stwierdzono obrażenia, które powstały w wyniku działania osób trzecich, prawdopodobnie przed wybuchem.

Według nieoficjalnych ustaleń PAP, sprawca miał zabić swoją żonę, ponieważ ta chciała się z nim rozwieść, o czym poinformowała go w grudniu ubiegłego roku. Następnie, mężczyzna odkręcił gaz, by zatrzeć ślady przestępstwa lub popełnić samobójstwo. Domniemany sprawca przeżył katastrofę, ale ma poparzone około 50% ciała i drogi oddechowe.

Beata J. miała oskarżać męża o celowe spowodowanie wypadku, do którego doszło 1 stycznia 2018 roku. Wówczas, Tomasz J., miał celowo uderzyć rozpędzonym samochodem w drzewo, gdy wiózł ich 12-letniego syna. Zdaniem kobiety, mężczyzna chciał w ten sposób zabić syna lub popełnić tzw. samobójstwo rozszerzone, zabijając siebie i dziecko.

Kacper, syn pary, od czasu wypadku przebywa w szpitalu im. Degi w Poznaniu, gdzie czeka na kolejną operację. Według nieoficjalnych informacji, ma złamany kręgosłup. Po operacji czeka go rehabilitacja w Kiekrzu.

Rzecznik poznańskiego MOPR, Lidia Leońska, poinformowała, że stan chłopca jest stabilny. Personel szpitala został poinformowany o sytuacji i poproszony o ostrożne informowanie dziecka o tym, co stało się w niedzielę. Nie ma jednak pewności co i w jaki sposób zostało mu przekazane przez osoby, które go odwiedzają.

Chłopiec ma trafić pod opiekę rodziny.