Tuż przed meczem polski debel dowiedział się o zmianie przeciwników. Początkowo rywalem miała być niemiecka para Mats Moraing oraz Oscar Otte. Ten ostatni zgłosił jednak kontuzję, skarżąc się na ból w dolnym odcinku pleców. Zamiast Niemców na kort wyszedł portugalsko-rosyjski duet Domingues i Watutin. Mecz na korcie centralnym rozpoczął się po godzinie 19.30. Już w trzecim gemie Polakom udało się przełamać serwis rywali, jednak po chwili przeciwnicy odpłacili się tym samym. Decydującym dla losów pierwszego seta okazał się ósmy gem. Niestety, to znów przeciwnicy byli górą.
Druga partia nie rozpoczęła się po myśli kibiców zasiadających na trybunach Parku Tenisowego Olimpia, bo przełamany został serwis Matkowskiego. W ósmym gemie udało się jednak doprowadzić do wyrównania, a chwilę później serią kapitalnych serwisów popisał się nasz doświadczony tenisista. Polacy wyszli na prowadzenie, którego nie oddali już do końca i wygrali 7:5. Przed supertie-breakiem zapalono światła nad kortem. Rywale zaczęli od mocnego uderzenia, szybko odskoczyli na kilka punktów i ostatecznie zwyciężyli 10-4.
Po spotkaniu Matkowski zwracał uwagę, że tak późna pora rozgrywania spotkania działała na korzyść rywali.
38-letni tenisista grał w parze z 20-letnim Kacprem Żukiem, który przez wielu ekspertów uznawany jest za jeden z największych talentów w polskim tenisie.
Czy starał się na korcie pomagać swojemu młodszemu koledze?
Marcin Matkowski wrócił na poznańskie korty po wielu latach.
W rozmowie zapowiedział również, że we wrześniu zakończy swoją bogatą karierę tenisisty. Ostatni mecz rozegra w Pucharze Davisa lub – jeśli nie otrzyma powołania – podczas challengera w Szczecinie, gdzie się wychował.