Dwulatek walczy ze złośliwym nowotworem nerki, a w bankach brakuje zapasów krwi

Wiadomość od lekarzy spadła na rodziców jak przysłowiowy grom z jasnego nieba – ich dwuletni synek zachorował na nowotwór złośliwy nerki, który ma już około 14 cm. Mały Jano od tygodnia przebywa w szpitalu, gdzie już dwa dni po zdiagnozowaniu choroby podano mu pierwszą chemię. Ale sytuacja jest jeszcze trudniejsza niż może się wydawać – chłopiec potrzebuje krwi, a tej niestety brakuje.

Mamą dwulatka jest Sylwia Stec, wildecka osiedlowa radna, która wraz z mężem od lat zaangażowana jest w życie i inicjatywy lokalnej społeczności na Wildzie. Jak sama przyznaje, „los czasami niespodziewanie mówi: Sprawdzam!”. Właśnie w ten sposób kobieta rozpoczęła post, w którym zwraca się z apelem o pomoc.

Dramat rodziny rozpoczął się 17 lipca, gdy rodzice trafili ze swoim synkiem na badania. Nie spodziewali się diagnozy jaką usłyszeli – 10 cm nowotwór nerki. W czwartek wykonano badanie tomografię, która potwierdziła wcześniejsze podejrzenia, określając także raka jako złośliwą odmianę. Co gorsze, okazało się, że w ciągu doby guz urósł do 14 cm.

Już w piątek, 19 lipca, chłopcu podano pierwszą chemię, a w sobotę po raz pierwszy przetoczono mu krew. I tu pojawia się apel zdesperowanych rodziców – potrzebna jest krew do kolejnego przetoczenia – nie tylko dla Jano, ale także dla innych chorych dzieci.

Dwuletni Jano ma grupę „0”, jednak każda grupa krwi jest potrzebna. Jak wynika z dzisiejszych danych Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa, brakuje grup „o Rh +„ i „ 0 Rh -” a
Kończą się zapasy grup A Rh – i B Rh -.

„Najcenniejszy lek” można oddać w mobilnych punktach poboru krwi oraz w siedzibie RCKiK w Poznaniu przy ul. Marcelińskiej.

Krew ze wskazaniem na Jano Kokota można oddawać podając dane: Jano Kokot, Szpital Kliniczny Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu, Oddział III Onkologiczno-Hematologiczny Dzieci Młodszych”.