Po wprowadzeniu przez państwo zakazu wstępu na tereny leśne, w piątek, decyzję o zakazie na tereny leśne w Poznaniu wprowadziło również miasto. Podczas dzisiejszej wideokonferencji Jacek Jaśkowiak, przeprosił mieszkańców za tę sytuację. Jak wyjaśnił, decyzja została podjęta przez jego zastępczynię, Katarzynę Kierzek-Koperską, która zrobiła to bez wcześniejszego uzgodnienia z prezydentem i… z pominięciem odpowiednich procedur.
Jednocześnie przyznał, że nie cofnął decyzji, by nie powodować jeszcze większego zamieszania. Wskazał, że w przypadku cofnięcia decyzji zastępczyni, niektórzy mogliby uznać, że wejście do lasu jest możliwe, co z kolei mogłoby narazić ich na konsekwencje ze strony policji, która opiera się na zarządzeniach władzy państwowej i wystawia mandaty.
Jacek Jaśkowiak poinformował także, że zgłosił innym włodarzom miast w ramach Unii Metropolii, by wspólnie wystąpili do premiera z pismem w zakresie wprowadzonego zakazu. Jak wskazał, „nawet, gdy ktoś przebywa w zakładzie karnym ma możliwość korzystania ze spacerniaka”. Podkreślił, że wiele osób mieszka w blokach i nie ma wielu miejsc do spacerowania, co z kolei jest konieczne do zachowania zdrowia psychicznego.
Prezydent spytany o możliwe konsekwencje dla swojej zastępczyni za podjęcie przez nią decyzji bez zgody i z pominięciem procedur odpowiedział, że „pewne rzeczy wymagają pewnej formy, a działania bez żadnego trybu są niedopuszczalne w takiej strukturze jak Miasto Poznań”.
Zaznaczył, że choć zdaje sobie sprawę z tego, że u jego pozostałych zastępców znajomość procedur i kompetencji jest – z uwagi na większe doświadczenie – wyższa niż u Katarzyny Kierzek-Koperskiej, ale także zastępczyni, po 1,5 roku pracy „oczekiwałby elementarnej wiedzy w tym obszarze”.
Podkreślił, że wyraźnie zaznaczył, że podejmowanie decyzji, które leżą wyłącznie w kompetencjach prezydenta Miasta i to jeszcze bez wcześniejszego uzgodnienia spowoduje, że z pewnością „jakieś” konsekwencje zostaną wyciągnięte.
Zapewnił jednak, że nie podejmuje decyzji pochopnie, a każdego ocenia przez całokształt pracy, a także że jest świadomy trudnych okoliczności, w jakich wszyscy się znaleźli. Podkreślił jednak, że to absolutnie nie usprawiedliwia zachowania.
Jednocześnie, Jacek Jaśkowiak przyznał, że nie wyklucza zmian organizacyjnych w ramach urzędu w najbliższych miesiącach. Jako powód wskazał z jednej strony mniejsze możliwości finansowe miasta, a z drugiej „inne priorytety”. Jak wskazał, obecną sytuację porównać można do stanu wojny, dlatego możliwe jest, że konieczne będzie przebudowanie struktury funkcjonowania urzędu, by dostosować się do panujących warunków i sytuacji i zmniejszyć ilość strat dla miasta i mieszkańców spowodowanych epidemią koronawirusa w Polsce.