“Macie krew na rękach” – kolejna manifestacja w ramach ruchu #AniJednejWięcej po śmierci ciężarnej

W piątkowy wieczór na Placu Wolności odbyła się kolejna manifestacja po śmierci 30-letniej kobiety, której odmówiono wykonania aborcji w związku z umierającym w jej ciele płodem. Kobieta zmarła w wyniku sepsy, która prawdopodobnie była wynikiem zatrucia organizmu przez obumarły płód.

 

Do śmierci kobiety doszło we wrześniu. Trzydziestolatka trafiła do szpitala w 22. tygodniu ciąży po tym, jak odeszły jej wody. Już wcześniej badania wykazały, że płód jest obarczony wieloma wadami i może nie przeżyć. Z uwagi na liczne wady płodowe sytuacja kwalifikowała się do przerwania ciąży jeszcze wcześniej, jednak kobieta zdecydowała się ją donosić.

Po tym, jak została przyjęta do szpitala w Pszczynie wykazano, że dziecko nie ma szans na przeżycie. Nie wykonano jednak oczyszczenia macicy – pacjentka została poinformowana, że musi czekać aż serce płodu przestanie bić. W wiadomościach do rodziny kobieta informowała, że bierna postawa lekarzy została jej wytłumaczona wprowadzonymi w ubiegłym roku zmianami w prawie aborcyjnym w Polsce po wyroku Trybunału Konstytucyjnego.

Pacjentka pisała, że grozi jej sepsa związana z obumierającym w jej ciele płodem, a także że ma wysoką gorączkę i coraz gorzej się czuje. Sytuację potwierdziła również m.in. inna pacjentka, z którą dzieliła salę w szpitalu.

Ostatecznie 30-letnia kobieta zmarła w wyniku sepsy.

Gdy sytuacja została nagłośniona wywołała oburzenie w społeczeństwie. Kobieta nazywana jest „pierwszą odnotowaną ofiarą wyroku Trybunału Konstytucyjnego”. W całym kraju odbyły się manifestacje w związku z jej śmiercią w ramach ruchu „Ani Jednej Więcej”.

W poniedziałek manifestacja miała charakter zadumy i ciszy. Dziś w Poznaniu odbył się kolejny protest. Kilkadziesiąt osób przyszło na Plac Wolności, by wyrazić solidarność z rodziną zmarłej, a także by zaprotestować przeciw restrykcyjnym przepisom prawa aborcyjnego w Polsce.

Hasłem dzisiejszej manifestacji Ani Jednej Więcej było „Macie krew na rękach”. Uczestnicy wskazywali, że wprowadzone przez PiS zmiany w prawie doprowadzają do sytuacji zagrożenia życia i zdrowia kobiet mieszkających w Polsce, a jak pokazał przykład 30-latki ze szpitala w Pszczynie, także do śmierci.

Protestujący mieli ze sobą transparenty, w których wyrażali swój sprzeciw wobec polityki rządu. Część osób przyniosła także znicze, które zapalono ku pamięci zmarłej.