Ten mecz trzeba wygrać. W sobotę szlagier Lech-Legia

Już dawno Lech Poznań nie przystępował do meczu z Legią Warszawa w roli tak dużego faworyta. Wojskowi nie mają najlepszego sezonu, a fakt ich słabszej formy musi wykorzystać walczący o mistrzostwo Kolejorz.

Jeszcze przed tym sezonem drużyny Lecha i Legii wymieniane były w pierwszym rzędzie jako faworyci do mistrzostwa Polski. Wtedy nikt nie spodziewał się jednak, że Wojskowi zanotują bardzo słabą jesień i przez długi czas będą znajdować się w ligowej tabeli w strefie spadkowej.  Gra Legii nie kleiła się, ze stanowiska zwolnionoo trenera Czesława Michniewicza, a na jego miejsce zatrudniono dobrze w Warszawie znanego Aleksandara Vukovicia. Zwieńczeniem kryzysu była słynna akcja pobicia piłkarzy w autokarze przez kiboli.

Trzeba jednak przyznać, że ostatnimi czasy gra Legii uległa znaczącej poprawie. Zanotowała ona osiem meczów z rzędu bez przegranej, którą przerwał Raków Częstochowa, eliminujący Wojskowych w półfinale Pucharu Polski. W tabeli Legia awansowała na 10. miejsce, ze stratą 21 punktów do prowadzącej Pogoni.

Uważać należy przede wszystkim na lidera strzelców wśród Wojskowych – Tomasa Pekahrta, który zdobył dotąd 7 bramek. Niebezpieczny będzie również Josue z dziewięcioma asystami na koncie. W lidze warszawiacy nie przegrali na wyjeździe od 12 grudnia 2021, ale teraz poprzeczka postawiona jest dla nich bardzo wysoko, bo przyjadą na stadion, który rzadko kiedy jest w tym sezonie gościnny dla rywali.

Lech Poznań w dobrych nastrojach przystępuje do sobotniego meczu. Bez problemu wygrał we wtorek  z Olimpią Grudziądz 3:0 i awansował do finału Pucharu Polski. Cieszył obraz dobrej gry rezerwowych, w tym świetnego Barrego Douglasa, autora dwóch bramek i asysty i realizowania mądrego planu taktycznego. Problemem mogą okazać się urazy. Wiadomo, że Bartosz Salamon dopiero zaczął się rehabilitować. Do tego dodać trzeba Filipa Marchwińskiego oraz Michała Skórasia, którzy z urazami opuścili mecz w Grudziądzu i wciąż nie wiadomo, na ile poważne są to kontuzje.

Nie wolno też lekceważyć w sobotnim meczu samej Legii. To zespół, który na spotkanie z Kolejorzem potrafi się zmobilizować, co pokazała pierwsza rywalizacja tych ekip w tym sezonie. Na Łazienkowkiej, pomimo widocznego kryzysu, Wojskowi postawili się Lechowi, który wygrał tamto spotkanie jedynie 1:0. Sobotni mecz, ze względu na duży ładunek emocjonalny, może mieć podobny przebieg.

Mając jednak na uwadze, że na trybunach przy Bułgarskiej zasiądzie ponad 40 tys. kibiców, Lech ma więcej asów w rękawie, by to spotkanie rozstrzygnąć na swoją korzyść. Czy tak się rzeczywiście wydarzy, przekonać się będzie można już 9 kwietnia. Pierwszy gwizdek spotkania zabrzmi o godzinie 17.30.