Lech jedną stopą w finale Pucharu Polski

Skromnie, ale do przodu – tyle można powiedzieć o zwycięstwie Kolejorza nad Zagłębiem Sosnowiec w pierwszym meczu półfinału Pucharu Polski. Strzelcem zwycięskiej bramki okazał się nowy nabytek Lecha Poznań, ale nie napastnik.

Przed tym starciem wielu kibiców mówiło, że zwycięstwo na własnym stadionie z drużyną I-ligową jest wręcz obowiązkiem piłkarzy Lecha Poznań. Meczowa rzeczywistość zweryfikowała te życzenia…

W pierwszej połowie meczu gracze Kolejorza tylko raz trafili do siatki bramki bronionej przez Wojciecha Fabisiaka. Strzelcem gola okazał się Vladimir Volkov. Jak się później okazało, była to jedyna bramka meczu.

– Puchar rządzi się swoimi prawami – mówił już po meczu Jan Urban, trener Kolejorza. – Graliśmy z rywalem, który występuje w niższej klasie rozgrywkowej, jednak na boisku to bardzo równy rywal. W pierwszej połowie było dobrze, jednak w drugiej nastąpiła zbyt duża wymiana ciosów, która mogła się źle skończyć. Szkoda sytuacji w ostatnich minutach, która dałaby nam dobrą zaliczkę przed rewanżem. Starciem w Sosnowcu będziemy się martwić w swoim czasie, a dzisiaj zagraliśmy tym, co mieliśmy do dyspozycji.

Kolejorz przystąpi więc do szlagierowego pojedynku z Legią Warszawa z myślą o tym, że w Sosnowcu będzie musiał dać z siebie wszystko. Niestety, w pojedynku z Zagłębiem kontuzję odniósł Łukasz Trałka i nie wiadomo, czy zagra w meczu ze stołeczną drużyną. To kolejny ważny zawodnik, którego może ominąć ten mecz – kontuzję leczy także Szymon Pawłowski, a niedawno dołączył do niego Karol Linetty.