Zderzenie tramwajów na Rondzie Starołęka – motorniczy nie odpowie za spowodowanie wypadku

Ponad 30 osób ucierpiało w zderzeniu tramwajów na Rondzie Starołęka, do którego doszło niemal 2 lata temu. Okazuje się, że motorniczy, który doprowadził do wypadku nie odpowie za to. Poszkodowani pasażerowie nie zgadzają się jednak na oczyszczenie go z zarzutów.

 

Do wypadku doszło 5 sierpnia 2021 roku na Rondzie Starołęka na dojeździe od strony ul. Hetmańskiej. Tramwaj linii numer 12 wjechał w tył stojącego na przystanku tramwaju linii numer 7. W zdarzeniu ucierpiało 31 osób, w tym motorniczy „dwunastki”, który przez pewien czas był zakleszczony w pojeździe. (O wypadku pisaliśmy m.in. tutaj.)

W grudniu 2021 roku motorniczy Ryszard K. usłyszał zarzut nieumyślnego spowodowania katastrofy w ruchu lądowym. Mężczyzna nie przyznał się do winy. (Więcej pisaliśmy tutaj).

Niemal dwa lata od zdarzenia śledztwo zostało umorzone, a motorniczego oczyszczono z zarzutów. Do informacji na ten temat dotarła Gazeta Wyborcza. Jak przekazał rzecznik poznańskiej prokuratury, który przekazał, że ma to związek z ustaleniami biegłych.

Ustalono, że motorniczy doprowadził do zderzenia tramwajów po tym, jak zasnął z powodu wysokiego poziomu cukru we krwi. Mężczyzna miał nie wiedzieć, że choruje na cukrzycę i to właśnie niewiedza jest powodem, dla którego śledczy odstąpili od postawienia go przed sądem. Jak wyjaśnił Łukasz Wawrzyniak, rzecznik prokuratury w rozmowie z dziennikarzami, tylko świadomość sprawcy i zbagatelizowanie choroby i jej leczenia pozwalałoby na skierowanie sprawy do sądu.

Decyzja nie jest prawomocna, ale już wywołała sprzeciw pasażerów, którzy brali udział w zdarzeniu. Grupa zaskarżyła decyzję do sądu i domaga się ponownego śledztwa oraz ukarania motorniczego.