Remont torowiska na Głogowskiej: pasażerowie narzekają na komunikację zastępczą i proponują zmiany

Tuż po ostatnim dzwonku w tym roku szkolnym rozpoczął się remont torowiska na ul. Głogowskiej. W związku z wstrzymaniem ruchu tramwajowego na części ulicy objętej pracami wprowadzono autobusową komunikację zastępczą. Choć działa dopiero kilka dni, niezadowolonych pasażerów już nie brakuje.

 

Remont torowiska na ul. Głogowskiej prowadzony jest na odcinku między węzłem Hetmańska / Głogowska a pętlą Górczyn. Jak podkreślały ZTM i MPK, jest konieczny ze względu na stan techniczny infrastruktury, która nie była gruntowanie modernizowana od ponad 20 lat. Przeprowadzano jedynie drobne, doraźne naprawy.

W związku z pracami, od 24 czerwca wstrzymany jest ruch tramwajowy na remontowanej trasie. Linia numer 5 została zawieszona, a linie numer 8 i 14 kursują zmienionymi trasami.

By zapewnić dojazd na zamkniętym dla ruchu tramwajów odcinków uruchomiono autobusową komunikację zastępczą „za tramwaj” – linię T5, która kursuje na trasie: GÓRCZYN PKM – Zgoda – Głogowska – Roosevelta – RONDO KAPONIERA (w obu kierunkach)

Autobusy kursują z częstotliwością w dni robocze jak zwykłe linie tramwajowe w okresie letnim, z wyjątkiem świątecznych poranków, gdy kursować będzie z większą częstotliwością (co 20 minut, a nie co 30).

Takie rozwiązanie spotkało się z krytyką ze strony pasażerów. W wiadomościach do naszej redakcji i rozmowie z naszym portalem zwracają uwagę na fakt, że 3 linie tramwajowe zastąpiono jedną autobusową. Część sugeruje, by zrezygnować z rozkładu wakacyjnego i na trasach remontowanych odcinków, wprowadzać częstsze kursy. Dzięki temu możliwe byłoby skrócenie łącznego czasu podróży. Pomogłoby to również w planowaniu dojazdu do pracy.

„W pełni rozumiem, że remonty są konieczne, ale nie rozumiem, dlaczego planując takie rzeczy opiera się na letnim rozkładzie jazdy. Przecież uczniowie i studenci nie są jedynymi pasażerami komunikacji miejskiej. Żeby zdążyć do pracy muszę wybierać kursy o wiele wcześniejsze niż gdy jeżdżę tramwajem, bo nie dość, że autobusy jadą dłużej, to jeszcze jeśli jakiś kurs wypadnie lub się nie zmieszczę, następny będzie dopiero za ok. 20 minut, a to oznacza, że nie zdążę na przesiadkę, której jeżdżąc tramwajem nie mam” – pisze w wiadomości do nas jedna z mieszkanek Górczyna

Podobnego zdania jest pan Mariusz, który także codziennie pokonuje ul. Głogowską drogę do pracy.

„Przecież każdy wie, że autobus jedzie dłużej niż tramwaj, to dlaczego planują tak rzadkie kursy?”

Pasażerowie zauważają również, że wynikające z remontu zwężenia jezdni przy torowisku dodatkowo spowalniają kursy autobusowe.

Inni z kolei mówią, że zawieszenie linii numer 5 pozbawiło ich bezpośredniego połączenia z dworcem kolejowym. Rzeczywiście, na trasie powstały rejony, z których dotarcie na pociąg z Poznania Głównego bez przesiadki jest niemożliwe. Szczególnie w okresie wakacyjnym jest to problematyczne.

„Często wyjeżdżam w wakacje i jadę pociągiem. Do tej pory zajmowało mi to kilkanaście minut, ale teraz ponad dwa razy dłużej, bo nie zawsze zgrają mi się przesiadki” – wyjaśnia Kasia, studentka, która została w Poznaniu na wakacje, bo pracuje w stolicy Wielkopolski

Zgadza się z nią babcia dwójki wnucząt, która przyznaje, że przez brak „piątki” będzie pewnie rzadziej zabierała wnuki na miejskie atrakcje.

Sytuacja trwa dopiero od czterech dni, a głosy krytyki pojawiły się już wraz z zapowiedziami zmian. Z jednej strony można powiedzieć, że sprawdziły się zapowiedzi pesymistów, z drugiej, być może należy… poczekać.

Zarząd Transportu Miejskiego niejednokrotnie wprowadzał korekty w tymczasowej organizacji ruchu już w trakcie jej trwania, opierając się na obserwacjach i analizach sytuacji, a także sugestiach mieszkańców. Remont na ul. Głogowskiej potrwa do końca wakacji, więc możliwa jest zmiana, jeśli tylko będzie istniało rozwiązanie zadowalające wszystkie strony.

Należy mieć także na uwadze fakt, że okres wakacyjny obejmuje także pracowników MPK, a to oznacza przerwy urlopowe, które mają wpływ na dostępność kierowców autobusów – tym bardziej, że spółka podobnie jak w innych polskich miastach, od dawna boryka się z problemami kadrowymi.