Kandydat na radnego powiesił baner na cudzej posesji bez zgody? Głos zabrali… prawdziwi właściciele

Na początku marca poznański Internet rozemocjonowała wiadomość o tym, że kandydat do Rady Miasta Poznania powiesił swój baner na płocie jednej z posesji bez zgody właściciela. Wiadomość przekazał popularny w mieście bloger, który bronił swoich ustaleń. Teraz głos w sprawie zabrali… prawdziwi właściciele posesji.

 

O sprawie pisaliśmy na naszym portalu. Bloger „Poznaniator” działający na Facebooku opublikował informację o tym, że Jan Schneider powiesił swój baner na płocie jednej z posesji, bez zgody właściciela. Przekazał, że cena wynajmu powierzchni na płocie wynosi 8,5 tysiąca złotych netto za dzień i za powiedział przekazanie faktury do komitetu wyborczego Schneidera.

Kandydat usunął wówczas baner, ale bloger dalej twierdził, że konieczne jest uregulowanie płatności, Schneider odpowiedział, że kontakt się przyda, ponieważ właściciel jest poszukiwany przez straż miejską z uwagi na zanieczyszczenie terenu.

Gdy wydawało się, że sprawa ucichła, oświadczenie wydali… prawdziwi właściciele działki. Przekazali, że osoba podająca się za „Poznaniatora” nie jest właścicielem posesji, o której pisze, ponieważ należy ona do nich, a oni wyrazili zgodę na powieszenie baneru przez Jana Schneidera. Dodali także, że nie wysuwali żadnych roszczeń pieniężnych z tego tytułu. Informacje przekazane przez „Poznaniatora” nie są więc prawdziwe także w tym zakresie.

W oświadczeniu przekazali, że rzeczywiście borykają się z problemem zaśmiecania chodnika, który przylega do ich posesji w rejonie przystanku autobusowego. Wskazali, że niedawno postawiono tam śmietnik, dlatego mają nadzieję na poprawę sytuacji w tym zakresie.

Sam Jan Schneider przyznaje, że w związku z wpisem „Poznaniatora”, który był szeroko komentowany przez internautów, spotkał się z ogromną falą hejtu, a nieprawdziwe informacje rozpowszechnione wśród poznaniaków, mogą mieć wpływ na jego wynik w nadchodzących wyborach.