Czy dzikie pszczoły zagrażają pszczołom miodnym? Ekspert z UAM rozwiewa wątpliwości

20 maja obchodzimy Międzynarodowy Dzień Pszczół. Z tej okazji dr Jacek Wendzonka z Wydziału Biologii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu odniósł się do pytania o wzajemne relacje między dzikimi pszczołami a pszczołami miodnymi.

 

Dr Wendzonka zwraca uwagę na popularne przekonanie, że pszczoły miodne mogą zagrażać dzikim pszczołom.

Tak postawione pytanie zmusza do zastanowienia, czy negatywna interakcja w drugą stronę jest możliwa – mówi dr Jacek Wendzonka. Jednak odpowiedź jest niezmiennie ta sama. Pszczoły, zarówno dzikie, jak i miodne, ewoluowały wspólnie przez miliony lat. Konkurencja o zasoby pokarmowe prowadziła do rozwoju różnych strategii i specjalizacji, co napędzało ich ewolucję.

Pszczoła miodna (Apis mellifera), jako gatunek społeczny, który magazynuje zapasy i potrafi wielokrotnie zimować w gnieździe jako rodzina, osiągnęła szczyt ewolucyjny. Te cechy zapewniają jej lepszą obronę przed wrogami, możliwość korzystania z zapasów w okresach niedostatków oraz regulację temperatury gniazda. Jednak taka rodzina, licząca nawet 30-50 tysięcy osobników, ma duże zapotrzebowanie energetyczne, co wymaga odpowiedniej ilości pokarmu i przestrzeni.

W naturalnych warunkach gniazda pszczół miodnych muszą być rozproszone, aby uniknąć konkurencji między rodzinami. Taka sytuacja nie wpływała negatywnie na kondycję dzikich pszczół. Problemy zaczęły się wraz z pojawieniem się człowieka i jego wykorzystywaniem pszczół miodnych. Początkowo polegało to na rabunku miodu, a później na opiece nad pszczołami i ochronie ich przed konkurencją, np. niedźwiedziami. Kolejne etapy to bartnictwo i współczesne pszczelarstwo, które doprowadziły do dużego zagęszczenia rodzin pszczelich na ograniczonej powierzchni.

Współczesne pasieki, uważane za opłacalne, składają się zazwyczaj z około 20 rodzin. Takie zagęszczenie pszczół miodnych tworzy duży lokalny nacisk ekologiczny, który bez pomocy pszczelarzy (dokarmianie cukrem, leczenie) zagrażałby samym pszczołom miodnym. Na tym samym obszarze żyje także wiele gatunków dzikich pszczół, które, nie mając szans na uczciwą rywalizację, znikają bezgłośnie i niewidocznie.

Dr Wendzonka porównuje tę sytuację do meczu piłkarskiego, w którym drużyna z ekstraklasy rywalizuje z amatorami. W naturze, gdzie stawką jest życie gatunków, romantyczne heroizmy nie są częste. Wynik rywalizacji jest z góry przesądzony.

Aby skutecznie chronić dzikie pszczoły, należy uregulować zagęszczenie uli. Pszczoła miodna jest często postrzegana jako jedyny i najważniejszy zapylacz, co nie jest prawdą. Jest to tylko jeden gatunek, który nie jest niezniszczalny. Globalna pandemia lub inne czynniki mogą doprowadzić do jego wyginięcia. W takiej sytuacji dzikie pszczoły będą nadal zapylać rośliny, pod warunkiem, że będą w dobrej kondycji.

Zapylanie przez pszczoły jest naturalnym, darmowym procesem, którego ludzie często nie doceniają. W tym aspekcie musi nastąpić zmiana w ludzkiej mentalności, czego wszystkim pszczołom w ich dniu życzy dr Jacek Wendzonka.

Ta strona jest chroniona przez reCAPTCHA i Google.
Polityka prywatności i obowiązujące Warunki korzystania z usługi.